Te sondaże odzwierciedlają jedynie pragnienia wiernych, nie rzeczywistość. Ta ostatnia wygląda tak, że od dłuższego czasu tron jest w rękach tych samych ludzi, którzy nie dostrzegają, że z każdym pontyfikatem mają coraz mniej dawnej energii, sił i dobrego spojrzenia na życie kościoła. Pamiętam za swojego żywota być może dwa lub trzy udane pontyfikaty, były to czasy Jana I i Piusów Leonów. Następne to pasmo porażek i powolnego zwijania się kraju. Kolegium (całe!) w trudnych czasach nie sprawdziło się, można sobie oczywiście mówić, że ciała dał cały boży lud, że biskupi, księża, świeccy także nie angażują się. Przykład jednak idzie z góry, komu wiele dano od tego wiele wymagać się będzie. Ludzie tu potrzebują impulsu do działania, sygnału, że czas podnosić kraj z ruin. Zbyt wiele pamiętamy szumnych przemówień, obietnic a następnie zaginięć kolejnych patriarchów. Przeczucia mons. Godunowa są celne, tym bardziej ubolewam, bo kraj ten potrzebuje nowych twarzy jak kania dżdżu. Mimo to staram się wierzyć, że w kolegium wstąpi zamyślenie nad przyszłością kraju i nie zafundują Kościołowi kolejnego "sleepy Joe'a". :)