![]() |
|
Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Wersja do druku +- Państwo Kościelne Rotria (https://forum.rotria.net.pl) +-- Dział: MIASTO APOSTOLSKIE (https://forum.rotria.net.pl/forumdisplay.php?fid=223) +--- Dział: Rotria Esercito (https://forum.rotria.net.pl/forumdisplay.php?fid=302) +---- Dział: Pola św. Jerzego (https://forum.rotria.net.pl/forumdisplay.php?fid=305) +---- Wątek: Patrole okolic Apostolskiego Miasta (/showthread.php?tid=1300) |
RE: Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Piotr Pawłow - 30.08.2018 Cytat:ОТЧЕТ RE: Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Marcin Zagłoba - 31.08.2018 - Radość to dla mnie wielka widzieć was w dobrym zdrowiu! - Rzekł uradowany Zagłoba do Benity i Albina, swoich oddanych przyjaciół, którzy odwiedzili go w klasztornej infirmeri przynieść najnowsze wieści. - Gdyby nie wy pewnie bym zginął tam w uliczce. A obiecałem wam wyremontować ten dom po babce Anett. Widzicie, jeszcze mam misje tu na ziemi. Pan Bóg tak łatwo nie da mi zginąć. - zaśmiał się ks. Marcin. - Gdyby nie ty Padre to my pewnie zgnilibyśmy w lochu. Dałeś nam szansę, nie skreśliłeś nas jak inni.... - Twarz Albina wyraźnie posmutniała na te słowa. - Kochanie nie wspominaj już tego. Patrzmy na to co jest tu i teraz, a nie na to co było. - odpowiedziała Benita. - Słuchaj żony, słuchaj, dobrze mówi - wtrącił Wikariusz. Benita odpowiedziała serdecznym uśmiechem. - Słuchajcie moje drogie dzieci - zaczął nowy wątek Zagłoba - Mam do was dwie prośby. - Padre dla Ciebie wszystko - odpowiedzieli jednym chórem jego bliscy przyjaciele i zaśmiali się. - Po pierwsze, zaopiekujcie się moim mieszkaniem, czujcie się w nim jak u siebie. Pod łóżkiem, w podłodze, znajdziecie szkatułkę z pieniędzmi. Część z nich przeznaczcie na jedzienie i odzież dla waszych współziomków. Reszta jest na wasze utrzymanie. - Ależ ojcze..... - rzekł Albino. - Bez protestów - odpowiedział stanowczo Zagłoba - Po drugie proszę przynieście mi mój brewiarz, różaniec, książkę z kazaniami św. Bernarda z Clairvaux bo umrę tu nudów! Wiecie co przynieście mi jeszcze..... - Zagłoba zawahał się. - Wal jak w dym Padre - zareagowała Benita. - Przemyćcie mi jeszcze dzban miodu pitnego, tylko tak żeby ojczulkowie nie zauważyli - Zachichotał ks. Marcin. - Tylko nie wypijcie mi go za dużo, bo dopiero przywiozłem spore zapasy z Rzeczpospolitej! - Kontynuując śmiech Marcin żartobliwie pogroził palcem. - No idźcie już! Po wyjściu swoich przyjaciół Zagłoba zgasił świecę i rozpoczął medytacje nad słowami dzisiejszej Ewangelii. Po dłuższej chwili, kiedy już go sen zaczął morzyć głuchą ciszę przepełniającą klasztor przerwał brzdęk tłuczonej szyby. Wikariusz Generalny aż poderwał się z łóżka i zobaczył jak do pokoju wlatuje kamień. Za chwilę do infirmerii wbiegli zbudzeni zakonnicy poszukując źródła hałasu o tak późnej porze. - Drodzy bracia - rzekł opat, podnosząc w tym samym czasie kamień i chowając go w rękaw habitu - proszę udać się na spoczynek. Brat Benedykt jutro z samego rana wstawi nową szybę. Dobranoc, z Bogiem! Gdy wszyscy zaspani bracia wyszli z infirmerii, opat wyciągnął kamień, który był zwinięty w kartkę papieru i związany sznurkiem. - Ojcze opacie zobaczcie co to za głupie żarty kogoś się trzymają po nocy. - rzekł wybudzony z drzemki Zagłoba. Rozłożywszy kartkę opat przeczytał: - "Chrońcie tej nocy swojego króla bo skończy jak jego pionki." Podpisane: Skruszony łotr. Jaki król, jakie pionki? Padre Zagłoba rozumiecie coś z tego? Po chwili namysłu ks. Marcin odpowiedział: - Naszym królem jest Gonfalonier a pionkami jego żołnierze.... Jezu Chryste!!!! Szybko ojcze opacie, Mikołajowi grozi śmiertelne niebezpieczeństwo! Ktoś chce go zabić! Co prędzej trzeba go ratować! Lecz zanim wypowiedział ostatnie słowa opat wybiegł z celi by zapobiec ogromnej tragedii, która miała nadejść. RE: Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Maurycy Orański - 01.09.2018 Orański znów musiał zarządzić obławę. Gwardia znowu przeszukiwała każdą wioskę i każdy kilometr kwadratowy lasu. Po przejściach razu ostatniego dokładniej. Nigdzie jednak nie było ani Franchettiego ani zaginionej Anny Marii. Udział piechoty stał się zbyteczny. Książę odesłał ją do miasta z prośbą do gonfaloniera o przysłanie dodatkowej jazdy. Sam ruszył komunikiem w kierunku Toskanii mając nadzieje jeszcze zdybać zbira. RE: Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Michał Franciszek Lisewicz - 02.09.2018 Noc 30/31 sierpnia. Lorenzo Benedetti dopijał herbatę, siedząc w kancelarii koszar Gwardii. Nie lubił dyżurów. Z jednej strony nudził się i przysypiał, a z drugiej musiał być zawsze gotowy na każde wezwanie czy alarm. Ziewnął z niesmakiem i przeciągnął się. Postanowił przejść się nieco. Gdy podniósł się i z ulgą poczuł rozprostowujące się kości, usłyszał odgłos biegnących stóp i krzyki mężczyzny. Następnie tupot ucichł i nastąpiła wymiana zdań, najpewniej ze strażnikiem stojącym przed wejściem. Za chwilę usłyszał rytmiczne kroki ciężko obutych stóp a następnie ciche pukanie do drzwi. - Proszę wejść. - odrzekł oficer. W drzwiach ukazała się sylwetka gwardzisty Paolo. - Commandante, Signor Gonfaloniere jest w niebezpieczeństwie. Właśnie przybiegł opat klasztoru Dominikanów. - O czym wy mówicie?! Już do niego idę. Niezwłocznie poszli do czekającego w drzwiach opata i zaprosili go do środka, do kancelarii. - Zatem, co się stało, Wasza Wielebność? - pyta się Lorenzo. - Dziś wieczór do pokoju ks. Marcina Zagłoby, gdzie jest leczony, wleciał kamień, rozbijając szybę w oknie. Możnaby pomyśleć, że to wybryk wandali, gdyby nie to. - to mówiąc, wyciągnął z kieszeni kamień zawinięty w kartkę. - Proszę przeczytać. - "Chrońcie tej nocy swojego króla bo skończy jak jego pionki." Podpisane: Skruszony łotr. - Wie pan, co to oznacza...? Ks. Marcin wywnioskował, że najprawdopodobniej chodzi o to, że waszym królem jest Gonfaloniere, a jego pionki to... żołnierze. Którzy zginęli. - Mdleję! Jak coś się stanie Gonfaloniere, to... O, ci bandyci posunęła się za daleko. Ogłosić alarm w koszarach! Obudzić żołnierzy! Paolo, sprowadź Commandante Michała. - Tak jest! - Dziękujemy bardzo, opacie. - Nie ma sprawy. Dla ratowania drugiego człowieka, i to jeszcze jakiego! Współbrata w kapłaństwie a także Gonfaloniere. - Już wracajcie do klasztoru. Przydzielę wam do ochrony trzech gwardzistów. - Nie potrzeba. Dam radę. Będą potrzebni w innym miejscu. - To chociaż jednego. Będzie pilnował, w razie czego, klasztoru. - Zgoda. Tymczasem przybył Michał a tuż za nim Paolo. - Jak się sprawy mają? Paolo już mi trochę opowiedział po drodze. - Proszę przeczytać tę wiadomość. - Niedobrze... Grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo! Zaraz ruszamy do szpitala. Trzeba go otoczyć i pilnować Gonfaloniere w środku. Za piętnaście minut bierzemy dwie kompanie Gwardii Palatyńskiej, jedną Szwajcarskiej i dwie Szlacheckiej. A gdyby ukryć Gonfaloniere gdzieś? - Sądzę, że to nie wchodziłoby w grę. Złoczyńcy mogliby we wściekłości zemścić się na innych chorych albo lekarzach. Więc trzebaby ewakuować cały szpital. - A gdyby podmienić Gonfaloniere na kogoś innego, coby mu się nic nie stało? - w głowie Michała zaczynał kiełkować pewien pomysł. - W razie bezpośredniego ataku zmiennik stanie do walki w pełnym uzbrojeniu ku zaskoczeniu bandytów. Gorzej, jeśli morderca już jest w szpitalu. I to może nawet bliżej naszego Commandante niż się tego spodziewamy... Kto wie, kto jeszcze może być w to zamieszany. Ehh... Trzeba mieć nadzieję. Wielebny ojcze opacie, czy mógłbym poprosić, aby w klasztorze zostały odprawione modlitwy w intencji Księdza Mikołaja i powodzenia naszej misji? - Ależ jak najbardziej! Już zaraz będę szedł, nie będę przeszkadzać. Opat pobłogosławił Gwardzistów, którzy już szykowali się do wyruszenia w drogę i, pożegnawszy się, wyszedł w towarzystwie jednego zbrojnego z kancelarii a następnie z budynku. Niedługo potem gwardziści zebrali się na dziedzińcu, gotowi do drogi. -Na koń! - zakomenderował litewski chorąży, gdyż mieli teraz wszyscy prędko jechać konnno. Po dotarciu do szpitala i Gonfaloniere (na szczęście żywego), okazało się, że Ksiądz Mikołaj zaczął panikować na widok zbrojnych. Lekarze zaczęli go uspokajać i dopiero wtedy ostrożnie został przeniesiony do specjalnej karety i przewieziony do położonego bezpiecznie w górach, na południe od Miasta, ufortyfikowanego opactwa benedyktynów. Opat przyjął go ze współczuciem i objął troskliwą opieką. Zadeklarował, że będzie się modlił za Księdza Mikołaja. Dla bezpieczeństwa, dodatkowo, Gonfaloniere otrzymał 12 palatyńczyków do ochrony. A w infirmierii, na łóżku Gonfaloniere położył się gwardzista Enrico, do złudzenia przypominający ks. Mikołaja. Miał jednak pod pierzyną dwa pistolety, szablę i sztylet. Dodatkowo, w jego pokoju było 3 gwardzistów, przed drzwiami 2, szpital patrolowało 10, przed jego wejściami stało po 3, a wokół budynku rozciągał się kordon gwardzistów. Poza tym okolicę patrolowało 6 gwardzistów. Commandante Michał siedział w pokoju Gonfaloniere jako jeden z trzech, którzy tam byli (nie licząc Enrico). I tak czekali na to, co miało nastąpić. RE: Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Maurycy Orański - 03.09.2018 Orański nie mogąc doczekać się na posiłki z miasta musiał kontynuować pościg z podległym mu szwadronem. Aby zwiększyć efektywność poszukiwań książę podzielił oddział na cztery plutony. Każdy z plutonów miał działać samodzielnie. Największy, bo liczącym 35 konnych dowodził osobiście pan Maurycy. Po dwóch dniach bezowocnego szperania gwardzistom udało się nareszcie trafić na ślad zbiega. Rozpoznał go karczmarz u którego nocował i cyrulik który leczył jego rannego kamrata. Żołnierze uzyskali rówierz informację że przestępcy pochodzą z okolic Bari. Tam się też udali. RE: Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Michelangelo Piccolomini - 05.09.2018 Czy w Apostolskim Mieście jest już bezpiecznie? Wczoraj wieczorem wracałem konno do klasztoru do Sallustiano i nie czułem się zbyt pewnie. Na szczęście nie przydarzyło mi się nic złego, nie zauważyłem również bezpośrednich przejawów aktywności zbirów. RE: Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Maurycy Orański - 05.09.2018 Franchetti zaszył się w swoich rodzinnych stronach w Toskanii, więc szajka w mieście nie powinna działać. RE: Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Franz II Wadar - 06.09.2018 Czyli bezpośrednie długie spacery też mogą być? Chciałbym poznać lepiej Wieczne Miasto i bardzo mi na tym zależy. RE: Patrole okolic Apostolskiego Miasta - Maurycy Orański - 07.09.2018 Nareszcie po trzech dniach poszukiwań trzeciemu plutonowi udało się namierzyć Franchettiego w małej wiosce pod Bari. Dowódca natychmiast posłał gońców na poszukiwanie pozostałych pododdziałów i ograniczył się tylko do obserwacji wioski z ukrycia ale plan spalił na panewce ponieważ we wsi między innymi zajmowano się wyrębem lasu toteż rano gdy wieśniacy ruszyli do pracy szybko natknęli się na czujki plutonu i podnieśli alarm. Żołnierze obezwładnili drwali. Młody porucznik zarządził szturm i żołnierze wkroczyli do wsi chcąc przeszukać domy. Kilka minut potem z jednej ze stodół wyjechały trzy postacie na koniach. Na jednym z koni leżała także przewieszona przez siodło związana kobieta. Na drodze stanęło im trzech gwardzistów którzy właśnie wsiadali na konie po przeszukani sąsiedniego domu. Na widok uciekających wypalili oni z arkebuzów. Niestety w zaskoczeniu nie byli zbyt celni. Ubili jedynie konia pod jednym z bandytów. Przestępcy w pełnym pędzie minęli żołnierzy i wyjechali ze wsi. Podjęto pościg do którego stopniowo włączał się cały pluton oprócz trzech ludzi pilnujących schwytanego już rzezimieszka. Pozostali uciekający wypalili w tył z pistoletów raniąc dwóch gwardzistów. Rącze konie Franchettiego długo nie dawały się dopędzić, ale w końcu osłabły i doszło do ręcznego starcia. Tu szalę zwycięstwa na korzyść wojskowych przechyliła przewaga liczebna, ale padło trzech kolejnych rannych w tym jeden ciężko który wyzionął duch kilka godzin później. Zbir oraz jego towarzysze zostali jednak pojmani, a ostatnia zakładniczka uwolniona. Wszyscy są eskortowani do Apostolskiego miasta gdzie oddział powinien wrócić na dzień następny. |