Cytat:We wczesnych godzinach rannych ujrzałem Modenę. Jest tu pięknie - zielono i dziko. Natura odzyskuje to, co niegdyś jej odebrano - od dawna nikt nie zajmuje się tymi ziemiami, niewielu również je odwiedza. Nie spotkałem więc zbyt wielu ludzi. Mijałem raczej innych podróżnych, którzy zmierzali w najróżniejsze strony Patrymonium. Modena służy im głównie jako punkt tranzytowy. Ja również zmierzałem tu na pociąg, którym chcę udać się na zachód Państwa Kościelnego. Droga jest zbyt daleka na pieszą wędrówkę lub do korzystania z okazyjnych dorożek. Na całe szczęście, zostało mi jeszcze dużo oszczędności, które zabrałem ze sobą, więc mogę pozwolić sobie na bilet. Idąc przez Modenę mijałem puste i ciche budynki. Prawdopodobnie trafiłem w taką właśnie okolicę. Nagle otworzyły się drzwi jednego z pustostanów i wybiegło z nich kilku młodzieńców, którzy rzucili się na mnie, chcąc mojego złota. Jeden z nich przyłożył mi do gardła nóż i nakazał opróżnić wszystkie bagaże. Miałem ze sobą tylko trochę wody, chleb, podstawowe produkty higieniczne i drobne oszczędności. Otrzymane prezenty wysłałem do Toskanii pocztą, gdy byłem w Rotrii, tym samym ratując je przez zbójcami. Zacząłem wyjmować kolejno swój ubogi dobytek - porwany ręcznik, drobną kostkę mydła, nieco wyschnięty chleb... W tym momencie napastnicy uznali, że nie znajdą przy mnie niczego wartościowego. Odepchnęli mnie i prędko uciekli. Tyle ich widziałem. Martwiąc się o bezpieczeństwo innych, powiadomiłem o tym pierwszego spotkanego po drodze żandarma.
Udało się jednak nie spóźnić na wyjazd. Wsiadłem do pociągu pospiesznego o dziesiątej minut trzy, kierując się na zachód. Podróż będzie daleka, ale nowinki techniczne pozwoliły na znaczne jej skrócenie.