Cytat:Mój pociąg z Modeny zatrzymał się na przedmieściach stolicy Marchii Sieny. Wysiadłem w malowniczej okolicy - kwitły tu późne kwiaty i wiał przyjemny wiatr. Udałem się w zaciszne miejsce i wyjąłem swój brewiarz, chcąc zmówić Prymę. Ledwo wstąpiłem na trawę, już użądliła mnie pszczoła. Wówczas przypomniałem sobie, że jestem właśnie w stolicy rotryjskich pasiek! Najlepszy miód w Patrymonium pochodzi właśnie stąd. Wielokrotnie widywałem go na najznamienitszych stołach oraz czułem jego smak w daniach wielkich mistrzów kuchni. 
Siena to wspaniałe miejsce. Jedna z najzacniejszych rotryjskich krain, od dawna zarządzana przez dostojną familię Piccolominich, wcześniej w rękach Medyceuszy-Zepów. Bywałem tu często, ale jako pustelnik dostrzegłem nowe oblicze Sieny - to miejsce wręcz doskonałe dla eremitów. Majestat starych zabudowań pozwala na prawdziwe uniesienie ducha. Wówczas przypomniałem sobie o pustelniczej infrastrukturze, którą w dawnych latach wybudował tu hrabia Faradobus, który niedawno raczył mi o niej przypomnień. Prędko się tam udałem.
Ujrzałem wysokie słupy, na których szczyt prowadziły wąskie drabinki. Wybrałem jeden z nich i rozpocząłem wspinaczkę, której zwieńczeniem było zasiedlenie słupa. Nie do końca lęgowego, bowiem eremici mają dość specyficzny problem z rozmnażaniem. Pobyt na słupie był wspaniały. Nigdy z tak dużą łatwością nie łapałem szarańczy. Przesiedziałem tam około dwunastu godzin, a w tym czasie udało mi się zjeść ponad dwa kilogramy owadów. Było to największe obżarstwo podczas trwającej pielgrzymki. Z trudem utrzymałem równowagę podczas schodzenia po drabince.
Tak minął mi pobyt we wspaniałej Sienie. Opuszczając ją, skierowałem swoje kroki na południe. Jutro czeka mnie pospieszna wędrówka po dwóch, a może nawet trzech prowincjach. Czas pokaże...