Państwo Kościelne Rotria
Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Wersja do druku

+- Państwo Kościelne Rotria (https://forum.rotria.net.pl)
+-- Dział: INSTYTUCJE STOLICY ŚWIĘTEJ (https://forum.rotria.net.pl/forumdisplay.php?fid=217)
+--- Dział: Pałac Apostolski (https://forum.rotria.net.pl/forumdisplay.php?fid=104)
+---- Dział: Archiwa Apostolskie (https://forum.rotria.net.pl/forumdisplay.php?fid=495)
+----- Dział: Zespół Archiwalny "Sobory i Synody" (https://forum.rotria.net.pl/forumdisplay.php?fid=227)
+------ Dział: Synody Powszechne (https://forum.rotria.net.pl/forumdisplay.php?fid=244)
+------- Dział: Synod Biskupi na Welii - sesja półotwarta (https://forum.rotria.net.pl/forumdisplay.php?fid=456)
+------- Wątek: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy (/showthread.php?tid=2781)

Strony: 1 2 3


Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Aurelio de Medici y Zep - 03.05.2021

Czcigodny Bracie,
Ojcze Emerycie,
Wasze Eminencje,
Wasze Ekscelencje,

wpierw - mamy nadzieję, że wszyscy dotarli. Dostęp do półotwartej sesji jest dość skomplikowany, trzeba znaleźć dział, posłużyć się hasłem (zostało wszystkim wysłane drogą prywatną), a nowe posty prawdopodobnie nie będą wyświetlały się w aktualnościach. Prosimy zatem o czujność i o zaglądanie do działu co jakiś czas. Najlepiej jak najczęściej Smile
Tyle słowem spraw technicznych. Co najważniejsze, witamy serdecznie w naszym gronie brata Gagika Bagratydę, naszego dawnego arcybiskupa. Bardzo dziękujemy za przyjęcie zaproszenia do Patrymonium i zapewniamy, że to dla nas niezwykle ważne. Choć nie chcemy ukrywać, że marzy nam się obustronne porozumienie i przywrócenie jedności, pragniemy również nie zamykać się na krytyczne głosy z ust Czcigodnego Brata.
Wpierw prosimy brata Gagika Bagratydę, jeśli zechce, o zabranie głosu i przedstawienie swojej wizji Kościoła oraz potrzebnych w nim zmian. Toczone wcześniej dyskusje nie były szczególnie sprzyjające dotarciu do prawdy. Dziś jest szansa, aby porozmawiać spokojnie, w atmosferze szacunku i bez skrępowania. Zachęcamy zatem do zabrania głosu.

Z apostolskim pozdrowieniem
Pius PP. VII


RE: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Gagik Bagratyda - 03.05.2021

Wasza Świątobliwość,
Ojcze Emerycie,
Wasze Eminencje,
Wasze Ekscelencje,


  Bardzo dziękuję za zaproszenie i gotowość do rozmów.  Gdyby nie zabrakło jej w marcu, inaczej mogłaby wyglądać obecna sytuacja.

  Nie ukrywam, że ewentualne pojednanie uważam za trudne. Jak już stwierdziłem w prywatnej rozmowie z Jego Eminencją kard. Zabierajem, moje cele i priorytety są zasadniczo różne od celów Rotrii. Ja pragnę służyć Bogu i ludziom, zaś struktury kościelne uważam za przydatne o tyle, o ile pomagają w osiągnięciu pierwszego celu. Natomiast Rotryjczycy chcą - przynajmniej w większości - przede wszystkim typowo mikroświatowej rozrywki, oderwania się od realnego świata i przeniesienia się do innego, w którym mogą do woli bawić się w duchownych, zaś wierni i ich potrzeby są tylko smutną koniecznością. Dla niejednego z hierarchów Kościoła Rotryjskiego praca w Stolicy Pawłowej jest wprawdzie obowiązkiem, ale obowiązkiem przyjemnym i sprawiającym satysfakcję, zaś posługa w Kościołach partykularnych - czymś zgoła nieinteresującym, źródłem kłopotów i sporów, czymś, co lepiej pozostawić tym (nielicznym), których to pasjonuje. Bez wątpienia jest to znacznie bardziej zgodne z rotryjską tradycją i najczęstszym rozumieniem mikroświata, jednak nie zadowala świeckich. "Niespecjalnie też przyczynia się do zwiększania chwały Bożej, choć pierwszy punkt "Dictatus Patriarchae" głosi: "Kościół rotryjski na chwałę Boga został założony". Gdy zaś wierni nawołują do zmian w tej kwestii, natrafiają na silną opozycję tych, którzy są filarami Kościoła. Miast rzeczywistych, głębokich reform stosuje się środki zastępcze, to jest zmiany w tak naprawdę mało znaczących dziedzinach, które z natury rzeczy nie mogą przynieść uzdrowienia. Do właściwej zaś przemiany brakuje woli wśród tych, którzy zobowiązali się strzec rotryjskiej tradycji i nie mogą przyzwolić na zastąpienie jej istoty nowymi ideami.
 
  Nie zmierzamy w tę samą stronę, jakże możemy iść razem? Nasze drogi już się rozeszły, co widać nie tylko w moim odejściu z Kościoła Rotryjskiego, ale i obecnej działalności - posługuję w Bizancjum i na Santerze, a od dziś również w Cesarstwie Niemieckim, zaś prawo kanoniczne zezwala na objęcie przez biskupa tylko jednej diecezji. Czy możliwe jest ponowne spotkanie i złączenie się? Tego nie wiem. Niezależnie od tego, czy doń dojdzie, mogę zapewnić, że nigdy nie będę działał przeciw Rotrii, np. podżegając przeciw niej czy zachęcając do opuszczenia Kościoła Rotryjskiego.


RE: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Stanisław Wieniawa - 04.05.2021

Od zasady jeden biskup - jedna diecezja, którą popierał głównie Jego Ekscelencja, można dyspensować. Zgadzam się, że musimy położyć większy nacisk na działalność w diecezjach. Zbliżyć się do diecezjan. Ja tak postaram się czynić teraz w Sarmacji. Nie można jednak do tego zmuszać, jeżeli ktoś czuje się kurialistą, to pozostanie kurialistą w Rotrii. Ja swoją działalność w Rotrii ograniczam właśnie ze względu na rozpoczęcie misji w Sarmacji.

Kościół Rotryjski w pewien sposób służy Bogu, bo prezentuje pobożne treści, zdjęcia liturgii, pieśni, rozważania. Przybliża kalendarz liturgiczny, postacie realnych duchownych. I taka jest jego rola. Jestem dumny i zadowolony z adhortacji De Rotriae Ecclesiae. Jest to bardzo dobry dokument.


RE: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Gagik Bagratyda - 04.05.2021

 Rzeczywiście dość mocno popierałem tę zasadę; obecnie uważam, że wówczas myliłem się. Popełniłem błąd, niejedyny zresztą.

 Mam wrażenie, że Wasza Eminencja wciąż proponuje środki zastępcze. Oczywiście zaangażowanie poszczególnych duchownych jest ważne, ale jeśli zmiany będą się opierały wyłącznie na pojedynczych osobach, bez oparcia w strukturach, to nie przetrwają próby czasu. Nie łudźmy się - każdy w pewnym momencie odejdzie, zmęczy się posługą, będzie potrzebny gdzie indziej, albo wreszcie real nie da mu możliwości wystarczającego zaangażowania. Ja zachęcam do zmiany całościowego postrzegania misji i celu Kościoła Rotryjskiego, zmiany, która zostanie odwzorowana również w prawie. Kościół i duchowni mają w moim zamyśle służyć przede wszystkim Bogu i ludziom, a nie swoim ambicjom i rozrywce. Jak jednak wspominałem, taka zmiana naruszyłaby rotryjskie tradycje, więc jest sprawą niezwykle trudną.

 Proszę mi wybaczyć, ale początek drugiego akapitu Waszej Eminencji zapachniał mi - zapewne niesłusznie - Ewangelią na każdy dzień czy Poto[c]czyzną.To nie wystarczy. I Kościół nie ma w pewien sposób służyć Bogu, ale na chwałę Boga został założony. A więc powstał i istnieje przede wszystkim po to, by oddawać mu chwałę; to nie dodatek, ale główny jego cel. Z drugiej strony, Dictatus Patriarchae jest dość problematycznym tekstem.
 
 W kwestii De Rotriae Ecclesiae... Wkrótce po moim odejściu z Kościoła Rotryjskiego chciałem napisać dłuższą krytykę tego tekstu, ale zrezygnowałem, uznawszy, że to nie moja sprawa. Skoro jednak został on przywołany, krótko napiszę, co mi się nie podoba w poszczególnych jego punktach:

I - Sprzeczność z 1. punktem Dictatus Patriarchae;
II - A co jest jego zadaniem?
III - Jak rozumiem, kloning i spam nie są moralnie naganne?
IV - Nie działa w całym mikroświecie; wedle mej wiedzy, nawet nie w większości państw wirtualnych. Nie jest też prawdą, że otacza opieką wszystkich mikronautów niezależnie od poglądów - przykładem niech będzie ostatni brodryjski konflikt.
VI - Aktualny Biskup Rotrii stwierdził, że tej nauki nie ma...
VII - Nie jest kapłanem, bo nie sprawuje kultu, a zatem nie składa ofiary; kto nie jest kapłanem, ten nie może być i Najwyższym Kapłanem.

Pozostałe punkty to głównie truizmy i potwierdzenia tego, co obowiązywało dotychczas; osobiście uznaję ten dokument za niezbyt wartościowy.


RE: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Stanisław Wieniawa - 05.05.2021

Dictatus Patriarche można uchylić. Zadanie KR jest określone w punkcie I. Najwyższy Kapłan to tylko określenie związane z tą symulacją.

Swoją wizję nakreśliłem też nieco w dzisiejszym liście pasterskim w Księstwie Sarmacji.


RE: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Gagik Bagratyda - 07.05.2021

(05.05.2021, 17:37:50)Janusz Zabieraj napisał(a): Zadanie KR jest określone w punkcie I.

"Kościół Rotryjski został założony po to, by w mikroświecie symulować strukturę, obyczaje oraz tradycje Kościoła Katolickiego" - czyli ma mieć postać Kościoła, ale pozbawioną jego istoty. Nie jest to dla mnie specjalnie atrakcyjne - dokładnie to samo mam w realnym życiu jako oprawę tego, co naprawdę ważne.

Cytat:Swoją wizję nakreśliłem też nieco w dzisiejszym liście pasterskim w Księstwie Sarmacji.

Widzę tutaj dwie rzeczy:

1. Tradycja i 1. punkt De Rotria Ecclesiae;
2. Otwartość na wiernych i ich potrzeby. Dobrze, ale jak już wspominałem, to, co opiera się wyłącznie na pojedynczych ludziach, nie przetrwa próby czasu.

Brakuje też służby Bogu, która obok służby ludziom jest moim podstawowym celem.


RE: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Aurelio de Medici y Zep - 08.05.2021

(04.05.2021, 22:28:47)Gagik Bagratyda napisał(a):
I - Sprzeczność z 1. punktem Dictatus Patriarchae;

II - A co jest jego zadaniem?
III - Jak rozumiem, kloning i spam nie są moralnie naganne?
IV - Nie działa w całym mikroświecie; wedle mej wiedzy, nawet nie w większości państw wirtualnych. Nie jest też prawdą, że otacza opieką wszystkich mikronautów niezależnie od poglądów - przykładem niech będzie ostatni brodryjski konflikt.
VI - Aktualny Biskup Rotrii stwierdził, że tej nauki nie ma...
VII - Nie jest kapłanem, bo nie sprawuje kultu, a zatem nie składa ofiary; kto nie jest kapłanem, ten nie może być i Najwyższym Kapłanem.

Pozostałe punkty to głównie truizmy i potwierdzenia tego, co obowiązywało dotychczas; osobiście uznaję ten dokument za niezbyt wartościowy.

I. Jak powiedział śp. Albert Orański, który jako Pius VI promulgował Dictatus Patriarchae, jego znaczenie jest głównie narracyjne. Oczywiście nie zmienia to jego faktycznego obowiązywania, niemniej w razie sprzeczności starego prawa z nowym, kierujemy się zasadą lex posterior derogat legi priori.
II. Zadaniem Kościoła Rotryjskiego jest odwzorowywanie wybranych elementów struktury, kultury i klimatu realiów prawdziwego Kościoła katolickiego, Kurii Rzymskiej, diecezji, kościołów wschodnich oraz Państwa Kościelnego z czasów przed Soborem Watykańskim II lub w pewnych określonych okolicznościach narracyjnych, również po tym soborze.
III. Kloning i spam są potępiane przez ogół osób, które w Rotrii działają. Nie podobają się chyba wszystkim tu obecnym i tych zjawisk u siebie nie chcemy. Mamy ku temu argumenty i środki zapobiegawcze, w postaci prawa. Natomiast nikt z nas nie uzurpuje sobie prawa do orzekania ex cathedra, że kloning i spam są obiektywnie niemoralne. Tego nie wiemy. Może akurat kloning i spam są moralnie chwalebne? Może są moralnie obojętne, albo właśnie naganne? Kto to wie? My nie wiemy jak jest w obiektywnie, ale wiemy jedno - nie chcemy tych zjawisk u siebie, bo są sprzeczne z naszą wspólną wizją budowania społeczności mikronacyjnej. W Sarmacji np. kloning nie jest zakazany, bo tamtej społeczności to nie przeszkadza. Czy tkwią oni w jakimś głębokim moralnym błędzie? Nie sądzimy. Ktoś np. może nie chcieć w swoim domu kota, bo mu przeszkadza. I ma wtedy do tego prawo. Po prostu kotów nie wpuszcza do siebie. Ale chyba nikt taki nie uważa, że trzymanie kota w domu jest niemoralną obrzydliwością Big Grin
IV. Działa w całym mikroświecie, tj. uważa się za "posłany" do wszystkich państw i nie ma takiego państwa, w którym sam nie chciałby z własnej przyczyny działać. Realia są oczywiście inne. Nie każde państwo jest obecnością struktur Kościoła Rotryjskiego zainteresowane, w Rotrii nie zawsze jest wystarczająca liczba osób. To tylko dwa podstawowe powody. Co do Brodrii, Kościół jest podmiotem prawa międzynarodowego i ma ten przywilej, aby kogoś uznać, albo nie uznać. Rotria politycznie uznała Imperium Brodryjskie, ale przecież wobec nikogo z Federacji nie zastosowano żadnych kar kanonicznych, nikogo nie zobowiązano do porzucenia Federacji. Sami, jako ówczesny prymas Brodrii, wypowiedzieliśmy się na forum Federacji Brodryjskiej na ten temat i wyraziliśmy swoje stanowisko wobec rozłamu w narodzie. Nie były to słowa potępienia, nawoływania do natychmiastowego porzucenia Federacji, czy deklaracja odejścia. Było zupełnie przeciwnie.
VI. Bo tej nauki rzeczywiście nie ma. Nie jesteśmy duchownymi (a nawet jeśli ktoś z nas nim jest, to nie pełni swej funkcji z nadania Kościoła Rotryjskiego i w jego imieniu), nie jesteśmy realnym Kościołem, nie łączy nas pod szyldem Rotrii żadne Credo, żadne pismo kanoniczne, żadna sakramentalna jedność. Łączy nas jedynie chęć wspólnego odwzorowywania Kościoła i deklaracja zastosowania się do pewnych zasad. Od nauczania w kwestiach wiary i moralności są realne Kościoły. Oczywiście nie uważamy, że każdy członek Kościoła Rotryjskiego musi być pozbawiony poglądów, idei i nie może wyznawać żadnych wartości. Każdy może to śmiało robić i nie musi się z tym w żaden sposób kryć, ale żaden doktrynalny lub moralny pogląd nie może być oficjalnym stanowiskiem Rotrii, które głosi ona jako ponad wszelką wątpliwość prawdziwe i obowiązujące każdego rotrystę lub mikronautę pod groźbą kary lub nawet grzechu. Nie po to tu jesteśmy.
VII. Ale to trochę tak, jakby mówić, że ksiądz Robak nie jest księdzem, bo nie sprawuje kultu. Realnie może nie, ale w obrębie swojego fikcyjnego uniwersum, już jak najbardziej. Podobnie jest z Biskupem Rotrii. Nie sprawuje kultu, więc realnie nie jest żadnym kapłanem, a już na pewno najwyższym. Jednak w obrębie mikroświata, już nim jest, bo narracyjnie kult sprawuje. Na przykład ja, skromny człowiek bez żadnych godności kościelnych, jestem tylko zwykłym śmiertelnikiem. Ale już my, Pius VII, jesteśmy Najwyższym Kapłanem Kościoła Rotryjskiego. Te dwie osoby należy od siebie oddzielić. Ja nie jestem Piusem VII vel Aureliuszem de Medici y Zep (choć potocznie tak o sobie mówimy). Ja tylko tę osobę kreuję. Tak jak narrator pierwszoosobowy nie zawsze jest tożsamy z autorem książki, a podmiot liryczny z poetą, tak mikronacyjna postać zazwyczaj nie jest tożsama z tym, kto uderza w klawiaturę po drugiej stronie.


Jak powiedział kiedyś mądrze w prywatnej rozmowie z nami pewien nasz dobry mikronacyjny i realny kolega, prowadzenie prawdziwej działalności religijnej w mikroświecie jest podobne do sytuacji, w której ktoś zbudowałby kościół na serwerze w Minecrafcie i głosił tam kazania oraz udzielał sakramentów. To po prostu sprzeczność. Jeśli jeden mikronauta ewangelizuje drugiego, to już nie jest relacja między postaciami mikronacyjnymi, tylko między dwiema realnymi osobami. I podobnie - jeśli mikronauta działa na chwałę Bożą, to już nie jest zabawa w mikronacje, tylko realna pobożność tej osoby.

Mikronacje to gra, a nawet zabawa. Nam osobiście bardzo kojarzą się one z larpem, tylko w wirtualnym wydaniu. Gdy dwie osoby grają w grę (np. tombrajder Big Grin), umawiają się na pewne zasady i na przyjęcie pewnej fikcji za prawdę. Podobnie jest u nas. Mikoronacje nieznacznie różnią się od zabawy kilkorga dzieci w króla, księcia, księżniczkę i rycerzy. My robimy to samo, choć w nieco bardziej wyrafinowany sposób. Tym jednak różnimy się od dzieci (choć i one często nie mają z tym problemu), że z łatwością odróżniamy prawdziwy świat od wyimaginowanego świata naszych fantazji, zabaw i gry. To wszystko jest w zasadzie teatrem improwizowanym bez sceny, świateł i aranżacji. Aktorzy odróżniają tworzoną na bieżąco fikcję od prawdziwego świata poza sceną, ale perfekcyjnie wcielają się w swoje role i łatwo zapomnieć, że patrzymy na ulotny świat tworzony umysłem tylko dla garstki obecnych uczestników i widzów. Ale bycie nawet najlepszym aktorem, który perfekcyjnie wciela się w rolę wojskowego dowódcy, wcale nie uczyni tej osoby zdolnym do wzięcia udziału w wojnie. Dopiero lata służby w armii uczynią takiego śmiałka gotowym do walki, choćby nawet nie miał zielonego pojęcia o aktorstwie. Podobnie w mikronacjach. Nawet najlepszy rotryjski ksiądz nie nadaje się do kapłaństwa, jeśli nie odebrał w realu prawdziwego przygotowania. Skupmy się zatem na tym, co robimy dobrze - na udawaniu dla własnej i wspólnej przyjemności. A jeśli ktoś naprawdę chce zająć się działalnością duchowną, to powinien podjąć poważne realne kroki w tym celu. ASD, seminarium duchowne i Towarzystwo Jezusowe/jego następca nie przygotują go do tego. Nauczą go tylko tego, jak księdza sprawnie udawać na forum internetowym.

Chcielibyśmy jeszcze odnieść się szybko do sprawy diecezji. Byłoby pięknie, gdyby każda diecezja była równie aktywna, jak Stolica Apostolska. Popieramy również całym sercem wszystkich duchownych, którzy wiernie służą swojej owczarni i dla których jest ona "oczkiem w głowie". To naprawdę wspaniała postawa. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ktoś oskarża Stolicę Apostolską i Rotrię ogólnie o to, że nie każdy duchowny tak robi i nie w każdej diecezji tak jest. Ponieważ tak powinno być, gdyż na tym polega istota Kościoła. Taka postawa bierze się jednak z przeoczenia pewnego istotnego szczegółu. Realna aktywność diecezji bierze się stąd, że osoby wywodzące się z danej realnej wspólnoty, poświęcają się jej. Rzym i inne metropolie nie "eksportują" duchownych do lokalnych kościołów. Oni tam się rodzą, wychowują, decydują się na kapłaństwo, rozwijają swoją karierę i wspólnocie potem służą. Póki w mikronacyjnych diecezjach nie będzie takiego zapału lokalnych mieszkańców, zmiana stanu rzeczy jest niemożliwa. Muszą przyjść czasy, kiedy w diecezjach będzie przynajmniej jeden-dwóch chętnych do kapłaństwa. I te osoby mogą pracować jako prezbiterzy, poduczyć się w Rotrii lub na miejscu pod kierunkiem starszych, nabywać wiedzę i umiejętności, przechodzić próby talentów, a ostatecznie awansować i stać się biskupami, a być może czasem nawet kardynałami i (kto wie) Patriarchami. Oczywiście wszystko w odpowiedniej kolejności i po odpowiednim czasie. Całe szczęście, że powoli pojawiają się chętni do kapłaństwa  w kościołach lokalnych. Daleko jednak jesteśmy wciąż od stanu potrzebnego do utworzenia w pełni samowystarczalnych i naturalnie aktywnych diecezji.


RE: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Gagik Bagratyda - 09.05.2021

(08.05.2021, 13:28:45)Pius VII napisał(a): II. Zadaniem Kościoła Rotryjskiego jest odwzorowywanie wybranych elementów struktury, kultury i klimatu realiów prawdziwego Kościoła katolickiego, Kurii Rzymskiej, diecezji, kościołów wschodnich oraz Państwa Kościelnego z czasów przed Soborem Watykańskim II lub w pewnych określonych okolicznościach narracyjnych, również po tym soborze.

A jaki jest cel tego odwzorowywania? Jeśli usłyszę odpowiedź, że wyłącznie rozrywkowy, to podziękuję - mam lepsze rzeczy do roboty.

Cytat:IV. Działa w całym mikroświecie, tj. uważa się za "posłany" do wszystkich państw i nie ma takiego państwa, w którym sam nie chciałby z własnej przyczyny działać. Realia są oczywiście inne. Nie każde państwo jest obecnością struktur Kościoła Rotryjskiego zainteresowane, w Rotrii nie zawsze jest wystarczająca liczba osób. To tylko dwa podstawowe powody. Co do Brodrii, Kościół jest podmiotem prawa międzynarodowego i ma ten przywilej, aby kogoś uznać, albo nie uznać. Rotria politycznie uznała Imperium Brodryjskie, ale przecież wobec nikogo z Federacji nie zastosowano żadnych kar kanonicznych, nikogo nie zobowiązano do porzucenia Federacji. Sami, jako ówczesny prymas Brodrii, wypowiedzieliśmy się na forum Federacji Brodryjskiej na ten temat i wyraziliśmy swoje stanowisko wobec rozłamu w narodzie. Nie były to słowa potępienia, nawoływania do natychmiastowego porzucenia Federacji, czy deklaracja odejścia. Było zupełnie przeciwnie.

Przez kogo "posłany" (jeśli to tylko metafora, jak zapewne odpowiecie, co ona oznacza?)? Co do Brodrii, Kościół uznał Federację Brodryjską i powołał w niej swoje struktury. Następnie jednostronnie stwierdził jej upadek (nie zrywając jednak konkordatu i nie likwidując struktur) oraz zaprzestał w niej posługi. Wobec nikogo z Federacji nie zastosowano żadnych kar kanonicznych, ale de facto jeśli jej obywatele nadal chcieli korzystać z posługi Kościoła Rotryjskiego (nie licząc okazjonalnej mojej, która zresztą została źle odebrana w Rotrii), musieli udać się do innych mikronacji. A mi nie chodzi o słowa, ale o rzeczywiste postępowanie władz Kościoła.

Cytat:VI. Bo tej nauki rzeczywiście nie ma. Nie jesteśmy duchownymi (a nawet jeśli ktoś z nas nim jest, to nie pełni swej funkcji z nadania Kościoła Rotryjskiego i w jego imieniu), nie jesteśmy realnym Kościołem, nie łączy nas pod szyldem Rotrii żadne Credo, żadne pismo kanoniczne, żadna sakramentalna jedność. Łączy nas jedynie chęć wspólnego odwzorowywania Kościoła i deklaracja zastosowania się do pewnych zasad. Od nauczania w kwestiach wiary i moralności są realne Kościoły. Oczywiście nie uważamy, że każdy członek Kościoła Rotryjskiego musi być pozbawiony poglądów, idei i nie może wyznawać żadnych wartości. Każdy może to śmiało robić i nie musi się z tym w żaden sposób kryć, ale żaden doktrynalny lub moralny pogląd nie może być oficjalnym stanowiskiem Rotrii, które głosi ona jako ponad wszelką wątpliwość prawdziwe i obowiązujące każdego rotrystę lub mikronautę pod groźbą kary lub nawet grzechu. Nie po to tu jesteśmy.

Ale czy określanie celu istnienia Kościoła Rotryjskiego i jego zadań nie jest nauką Kościoła? Czy zdania "Orzeczenia Biskupa Rotrii wsprawach nauki Kościoła Rotryjskiego są niepodważalne" albo "Biskup Rotrii (...) winien jest strzec tradycji i jej nie naruszać" nie określa tej nauki?

Cytat:VII. Ale to trochę tak, jakby mówić, że ksiądz Robak nie jest księdzem, bo nie sprawuje kultu. Realnie może nie, ale w obrębie swojego fikcyjnego uniwersum, już jak najbardziej. Podobnie jest z Biskupem Rotrii. Nie sprawuje kultu, więc realnie nie jest żadnym kapłanem, a już na pewno najwyższym. Jednak w obrębie mikroświata, już nim jest, bo narracyjnie kult sprawuje. Na przykład ja, skromny człowiek bez żadnych godności kościelnych, jestem tylko zwykłym śmiertelnikiem. Ale już my, Pius VII, jesteśmy Najwyższym Kapłanem Kościoła Rotryjskiego. Te dwie osoby należy od siebie oddzielić. Ja nie jestem Piusem VII vel Aureliuszem de Medici y Zep (choć potocznie tak o sobie mówimy). Ja tylko tę osobę kreuję. Tak jak narrator pierwszoosobowy nie zawsze jest tożsamy z autorem książki, a podmiot liryczny z poetą, tak mikronacyjna postać zazwyczaj nie jest tożsama z tym, kto uderza w klawiaturę po drugiej stronie.

Nie zgodzę się na zrównanie mikroświata z literaturą. Nie jesteśmy tylko bezwolnie wykreowanymi postaciami, sami podejmujemy decyzje i sami za nie odpowiadamy. Sami tworzymy nasze dzieła. Głównym autorem obrządku welijskiego jestem ja, który siedzę przed komputerem, a nie istniejąca jedynie umownie postać. Autorem herbu tejże postaci nie jest istniejąca jedynie umownie postać, ale realna osoba. Bawimy się w kapłanów, udajemy ich, ale nimi nie jesteśmy!

Cytat:Jak powiedział kiedyś mądrze w prywatnej rozmowie z nami pewien nasz dobry mikronacyjny i realny kolega, prowadzenie prawdziwej działalności religijnej w mikroświecie jest podobne do sytuacji, w której ktoś zbudowałby kościół na serwerze w Minecrafcie i głosił tam kazania oraz udzielał sakramentów. To po prostu sprzeczność.

Założenie, że nie jest możliwa inna działalność religijna niż ta, którą mogą wykonywać jedynie kapłani (jak głoszenie kazań czy odprawianie mszy), czy  jedynie w realu, jest fałszywe.

Cytat:Jeśli jeden mikronauta ewangelizuje drugiego, to już nie jest relacja między postaciami mikronacyjnymi, tylko między dwiema realnymi osobami. I podobnie - jeśli mikronauta działa na chwałę Bożą, to już nie jest zabawa w mikronacje, tylko realna pobożność tej osoby.

Wszystkie relacje w mikroświecie (poza narracyjnymi czy pomiędzy klonami tej samej osoby) są relacją między dwiema realnymi osobami. Jeśli działam na chwałę Bożą, to jest moja realna pobożność, ale nie oznacza to, że nie można jej łączyć z zabawą w mikronacje. Jeśli ktoś tworzy grafikę, np. herb, na potrzeby mikronacyjne, to wykonana przezeń praca jest jak najbardziej realna, ale jednocześnie jest ona (a przynajmniej jej skutki) częścią zabawy w mikronacje.

Cytat:Mikronacje to gra, a nawet zabawa. Nam osobiście bardzo kojarzą się one z larpem, tylko w wirtualnym wydaniu. Gdy dwie osoby grają w grę (np. tombrajder Big Grin), umawiają się na pewne zasady i na przyjęcie pewnej fikcji za prawdę. Podobnie jest u nas. Mikoronacje nieznacznie różnią się od zabawy kilkorga dzieci w króla, księcia, księżniczkę i rycerzy. My robimy to samo, choć w nieco bardziej wyrafinowany sposób. Tym jednak różnimy się od dzieci (choć i one często nie mają z tym problemu), że z łatwością odróżniamy prawdziwy świat od wyimaginowanego świata naszych fantazji, zabaw i gry. To wszystko jest w zasadzie teatrem improwizowanym bez sceny, świateł i aranżacji. Aktorzy odróżniają tworzoną na bieżąco fikcję od prawdziwego świata poza sceną, ale perfekcyjnie wcielają się w swoje role i łatwo zapomnieć, że patrzymy na ulotny świat tworzony umysłem tylko dla garstki obecnych uczestników i widzów.

Zabawa wcale nie wyklucza działania na chwałę Bożą - wręcz przeciwnie (1 Kor 10,31). Wszystko ma swój cel, również zabawa, zaś ostatecznym celem wszystkiego dla każdego wierzącego powinno być uwielbienie Boga.

Cytat:Ale bycie nawet najlepszym aktorem, który perfekcyjnie wciela się w rolę wojskowego dowódcy, wcale nie uczyni tej osoby zdolnym do wzięcia udziału w wojnie. Dopiero lata służby w armii uczynią takiego śmiałka gotowym do walki, choćby nawet nie miał zielonego pojęcia o aktorstwie. Podobnie w mikronacjach. Nawet najlepszy rotryjski ksiądz nie nadaje się do kapłaństwa, jeśli nie odebrał w realu prawdziwego przygotowania. Skupmy się zatem na tym, co robimy dobrze - na udawaniu dla własnej i wspólnej przyjemności. A jeśli ktoś naprawdę chce zająć się działalnością duchowną, to powinien podjąć poważne realne kroki w tym celu. ASD, seminarium duchowne i Towarzystwo Jezusowe/jego następca nie przygotują go do tego. Nauczą go tylko tego, jak księdza sprawnie udawać na forum internetowym.

Założenie, że nie jest możliwa inna działalność religijna niż ta, którą mogą wykonywać jedynie kapłani (jak głoszenie kazań czy odprawianie mszy), jest fałszywe.

Cytat:Chcielibyśmy jeszcze odnieść się szybko do sprawy diecezji. Byłoby pięknie, gdyby każda diecezja była równie aktywna, jak Stolica Apostolska. Popieramy również całym sercem wszystkich duchownych, którzy wiernie służą swojej owczarni i dla których jest ona "oczkiem w głowie". To naprawdę wspaniała postawa. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ktoś oskarża Stolicę Apostolską i Rotrię ogólnie o to, że nie każdy duchowny tak robi i nie w każdej diecezji tak jest. Ponieważ tak powinno być, gdyż na tym polega istota Kościoła. Taka postawa bierze się jednak z przeoczenia pewnego istotnego szczegółu. Realna aktywność diecezji bierze się stąd, że osoby wywodzące się z danej realnej wspólnoty, poświęcają się jej. Rzym i inne metropolie nie "eksportują" duchownych do lokalnych kościołów. Oni tam się rodzą, wychowują, decydują się na kapłaństwo, rozwijają swoją karierę i wspólnocie potem służą. Póki w mikronacyjnych diecezjach nie będzie takiego zapału lokalnych mieszkańców, zmiana stanu rzeczy jest niemożliwa. Muszą przyjść czasy, kiedy w diecezjach będzie przynajmniej jeden-dwóch chętnych do kapłaństwa. I te osoby mogą pracować jako prezbiterzy, poduczyć się w Rotrii lub na miejscu pod kierunkiem starszych, nabywać wiedzę i umiejętności, przechodzić próby talentów, a ostatecznie awansować i stać się biskupami, a być może czasem nawet kardynałami i (kto wie) Patriarchami. Oczywiście wszystko w odpowiedniej kolejności i po odpowiednim czasie. Całe szczęście, że powoli pojawiają się chętni do kapłaństwa  w kościołach lokalnych. Daleko jednak jesteśmy wciąż od stanu potrzebnego do utworzenia w pełni samowystarczalnych i naturalnie aktywnych diecezji.

Rzeczywiście większość realnych diecezji opiera się na pracy lokalnych duchownych. Ale gdyby nie niegdysiejszy (a gdzieniegdzie obecny) import duchownych z Rzymu i innych stron, nie byłoby i lokalnych duchownych, bowiem nie byłoby ani struktur, w których mogliby się kształcić i działać, ani przykładu, za którym zdecydowaliby się pójść. A Rzym i inne metropolie jak najbardziej eksportowały duchownych, i to na cały świat - gdyby nie to, nie byłoby Kościoła nigdzie poza Palestyną. Podobnie jest i w mikroświecie, zresztą problem ten był niejednokrotnie dyskutowany. Jeśli nie będzie zaangażowania duchownych spoza danej mikronacji, nie można się spodziewać z niej powołań. Jak pisałem w styczniu na moim blogu:

"Ci, którzy twierdzą, że Kościoły partykularne są nieaktywne, ponieważ nie ma w nich powołań, mylą skutek z przyczyną, tak jak ci, co narzekają na brak zaangażowania świeckich. Jak wierni mają się angażować w coś, co istnieje tylko na papierze? Jak można oczekiwać, że nowy mikronauta, wiedzący o Kościele Rotryjskim tylko tyle, że istnieje, bo ma swój dział na forum danej mikronacji, np. Rzeczypospolitej Obojga Narodów, (albo też nie wiedzący nawet tego i sądzący, że przez pomyłkę nie zarchiwizowano działu nieaktywnego od miesięcy), przybędzie do Rotrii i złoży wniosek o przyjęcie do Apostolskiego Seminarium Duchownego? Zaś tym bardziej nie można tego wymagać od bardziej doświadczonych mikronautów, którzy widzieli, jak spisała się Rotria w życiu ich v-ojczyzny."


RE: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Gagik Bagratyda - 18.05.2021

Dyskusja, jak widzę zamarła. Czy będziemy ją jeszcze kontynuować, czy też uznamy, że każdy pozostaje przy swoim stanowisku i rozstaniemy się w pokoju?


RE: Sesja półotwarta z udziałem br. Gagika Bagratydy - Stanisław Wieniawa - 18.05.2021

W mikroświecie bawimy się, symulujemy, udajemy czasem tych, kim nie jesteśmy. Realizujemy swoje pasje. Na tym to polega. My tu nic nie musimy, tylko chcemy. Jak udaję polityka, to naprawdę nie muszę nim być. Tak samo z duchownym.