Liczba postów: 48 
    Liczba wątków: 4
	 Dołączył: 12.06.2016
	
	 
 
	
		
		
		16.09.2016, 21:56:23 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.11.2016, 02:18:27 przez Ivan von Lichtenstein.)
	
	 
	
		Przystanek I: Wieś Biccaco
11 września 2016 r.
![[Obrazek: rG931vi.png]](http://i.imgur.com/rG931vi.png)  
Cytat:Po zmroku do Biccoca trafiły wojska rotryjskie pod przewodnictwem Carla Lorenza de Medici-Zep. Prowadził on ogromne zastępy Rotryjczyków, Krzyżaków pod chorągwią Ostrogskiego, oraz Rusinów i Polaków z prywatnych oddziałów von Lichtensteina. Gdy cała armia zatrzymała się w tej małej wsi, by wypocząć i przeliczyć wojska, von Lichtenstein jako pierwszy wydał rozkaz utworzenia szybkiego obozu. Jako że Biccoca było równą połacią terenu i zbóż, w których mogli ukryć się napastnicy, Kozacy z Jazdy Kozackiej przeczesywali granice obozu oraz utworzyli wewnątrz tabory kozackie. Była to według innych dowódców zbyteczna ostrożność, bowiem wojska znajdowały się na terenie Rotrii, jednakże von Lichtenstein nigdy nie był nierozważny i nieostrożny. Po wydaniu rozkazu setnikom by przeliczyli swoje sotnie, a następnie wyższym oficerom, szybko ustalono pełną liczebność oddziałów konnicy von Lichtensteina. Pułkownik osobiście udał się na swoim wierzchowcu w kierunku jeszcze tworzonego dużego i pełnego przepychu obozu wojsk rotryjskich, składających się z piechoty cieżkiej i lekkiej, oraz kawalerii. Podczas podróży, mężczyzna uważnie obserwował rodzaje wojsk swego sprzymierzeńca, po czym gdy trafił do jego namiotu, zdał mu raport z liczebności swoich oddziałów, 7 chorągwi lekkiej kawalerii i 3 chorągwi ciężkiej.  
INFORMACJA O STANIE WOJSK:  http://www.rotria.boo.pl/index.php?topic...sg2929#new
	 
	
	
Prześwietny Hrabia Księstwa Sarmacji 
Hrabia Bracciano w Państwie Kościelnym Rotria 
Wojewoda kijowski w Rzeczpospolitej Obojga Narodów 
Pułkownik, dowódca Dywizji Zaporoskiej 
 
	
		
	 
 
 
	
	
	
	 
	
	
		
	Liczba postów: 48 
    Liczba wątków: 4
	 Dołączył: 12.06.2016
	
	 
 
	
		
		
		10.11.2016, 23:29:03 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.11.2016, 23:35:00 przez Ivan von Lichtenstein.)
	
	 
	
		Kontynentalne brzegi nieopodal Wenecji
11 października 2016 r.
![[Obrazek: kozacy.jpg]](http://www.historycznebitwy.info/obrazki/bitwy/duze/kluszyn1610ne/kozacy.jpg)  
[quote]
 Jako że ogromne kolumny wojska rotryjskiego poruszały się niewyobrażalnie wolno, konne pułki pod dowódzwem von Lichtensteina szybko je wyprzedziły i udały się w kierunku Wenecji samotnie. Dwa pułki jazdy zajęły niebroniony kontynentalny brzeg znajdujący się równolegle do wyspy Wenecji. Ich dowódca, pułkownik Ivan von Lichtenstein szybko dokonał przegrupowania armii. Za końmi podczas pochodu który się przedłużał ciągnięto olbrzymi tabun wozów taborowych z żywnością i ekwipunkiem wojennym, przez co juczne konie były na skraju wyczerpania. Kasztelan kijowski pocieszał jednak swoich poruczników i namiestników, mówiąc że tutaj rozbija obóz. Istotnie tak się stało. Ruski szlachcic użył w tym celu metody znanej z poprzednich jego kampanii wojennych, a która sprawdzała się niemal za każdym razem - w walce z poganami, z Hermanerykiem czy z czambułami Ordy Budziackiej. Obóz otoczono wozami taborowymi, których jednak pilnie strzeżono, bowiem zawierały bardzo cenne pożywienie. Przed wozami wykopano płytkie rowy. Ivan von Lichtenstein wydał także rozkaz, by ścinać drzewa i tworzyć kozły hiszpańskie, które rozstawiano przed rowami. Kilku namiestników rozgłaszało wówczas plotki, jakoby dowódca oszalał, bowiem Wenecjanie siedzieli w mieście za wodą, więc nie groził im żaden napad piechoty, ani tym bardziej konnicy, jednak gdy tylko plotki dotarły do kasztelana, kazał on wychłostać namiestników i zdegradował ich. Pułkownik w żelazny sposób utrzymywał dyscyplinę w swoich oddziałach prywatnych. Dowodząc pułkami wchodzącymi w skład armii koronnej nie miał takiej swobody dowodzenia i karania, bowiem podlegał pod wyższych rangą, tutaj jednak daleko od swojej ojczyzny i Hetmana Wielkiego starał się zachować jak największy porządek. Nie przychodziło mu to z trudem, bowiem już na Rusi, bardzo oddalonej od Warszawy mógł egzekwować wszelkie przejawy hultajstwa przed końcem działań wojennych. Żołnierze lubili jednak swojego wodza, bowiem po skończonej kampanii, albo zdobyciu miasta po którym nie groził żaden atak, pozwalał połowie armii porządnie wypocząć. Druga połowa musiała pilnować. Skąd ta nagła zmiana z pułkowniku? Kilka miesięcy temu, jeszcze jako porucznik, podczas ataków Ordy Budziackiej, von Lichtenstein osobiście pochwycił pogańskiego wodza i wykonał na nim okrutny wyrok śmierci, po czym pozwolił strzelać do jeńców i upił całą armię. Podobno takiego nabawił się wówczas wstydu przed całą bracią szlachecką, że kilka niedziel musiał krzyżem leżeć. Od tego czasu utrzymywał w wojsku żelazną dyscyplinę. Zakwaterowano konie, husarze zdjęli ciężkie zbroje, odłożono broń. Przed wrogiem strzegła armii tylko wyznaczona do pilnowania obozu część wojska. Reszcie zabroniono upijać się. Czekano na posiłki z Rotrii, bowiem konne oddziały ruskiego szlachcica wyprzedziły piesze i ciężej uzbrojone oddziały Patriarchy i książąt rotryjskich jeszcze w trakcie przemarszu. 
 
	 
	
	
Prześwietny Hrabia Księstwa Sarmacji 
Hrabia Bracciano w Państwie Kościelnym Rotria 
Wojewoda kijowski w Rzeczpospolitej Obojga Narodów 
Pułkownik, dowódca Dywizji Zaporoskiej 
 
	
		
	 
 
 
	
	
	
	 
	
	
		
	Liczba postów: 48 
    Liczba wątków: 4
	 Dołączył: 12.06.2016
	
	 
 
	
	
		Kontynentalne brzegi nieopodal Wenecji
18 października 2016 r.
![[Obrazek: Na_K_uszyn.jpg]](http://s6.postimg.org/np5fyew75/Na_K_uszyn.jpg)  
[quote]
  
Minął tydzień od przybycia do obozu. Silnie ufortyfikowane miejsce było już bardzo silne. Rowy wykopano do głębokości kilku metrów, a dna zaostrzono palikami. Wykopano także wilcze doły, które zakryto ziemią. Ta ostatnia część odbywała się w konspiracji podczas nocy, gdy ciemność spowijała brzeg. 
"Posiłki przybyły!" - zabrzmiała nowina w obozie. Rozpoczęła się krzątanina, szlachcice włożyli swoje całe uzbrojenie by powitać w wojskowy sposób sojuszników. Ivan von Lichtenstein wydał rozkaz kilkunastu ciurom obozowym, by rozłożono drewniane kładki od wejścia obozu aż na pięćdziesiąt metrów od rowów, po czym wraz z pięcioma najwybitniejszymi porucznikami konno przejechał po nich by powitać sojuszników. Z daleka ujrzał chorągwie - kompania Czarnej Rajtarii, kompania kuszników i dwie roty knechtów, z sił Zakonu Krzyżackiego. Do mężczyzn podjechało sześciu rycerzy w zbrojach z herbami Zakonu Krzyżackiego. Po krótkim przywitaniu, rozpoczęła się rozmowa. 
- Gdzie znajduje się brat Jacek Ostrogski? To on miał dowodzić siłami zakonu. 
- Straszna sprawa się stała w Rzeczpospolitej! Estowie zalali północ kraju, Inflanty. Brat Ostrogski musiał zostać bronić kraju. Reszta wojsk pod jego komendą została w Bolonii. Głównodowodzący zarządził tam wypoczynek. 
- Jak on chce zdobyć Wenecję siedząc w Rotrii? 
- Nie wiem miłościwy panie. Znajdujemy się tutaj, a ja jestem najstarszy stopniem, więc przyprowadziłem wojsko by wsparło wasze siły. 
Lichtenstein skinął głową.  
- Niech knechci i kusznicy zakwaterują się u nas w obozie. Rajtarzy niech rozbiją obóz w pobliskim lesie. Przydadzą się. Przekażcie wszystkim by omijali ten obóz główny w odległości pięćdziesięciu metrów od kozłów hiszpańskich. Wykopano tam wilcze doły. 
Dowódcy skinęli głowami i udali się do swoich oddziałów. Po godzinie piechota była zakwaterowana w obozie, a Rajtarzy w lesie rozbijali właśnie obóz w całkowitej tajemnicy. Posłał im von Lichtenstein kilka wozów z żywnością, by mieli czym się żywić. Tymczasem do obozu przybyło dziesięcioosobowe poselstwo weneckie, chcąc negocjować opuszczenie przez wojska terenu należącego do Wenecji. Pułkownik zdecydowanie odmówił, żądając bezwarunkowej kapitulacji. Podczas rozmów zarzucił mieszkańcom Wenecji tchórzostwo i chowanie się w domach. Nazwał ich "mieszczanami, a nie rycerzami", po czym rozkazał im opuścić obóz. 
	 
	
	
Prześwietny Hrabia Księstwa Sarmacji 
Hrabia Bracciano w Państwie Kościelnym Rotria 
Wojewoda kijowski w Rzeczpospolitej Obojga Narodów 
Pułkownik, dowódca Dywizji Zaporoskiej 
 
	
		
	 
 
 
	
	
	
	 
	
	
		
	Liczba postów: 48 
    Liczba wątków: 4
	 Dołączył: 12.06.2016
	
	 
 
	
	
		Kontynentalne brzegi nieopodal Wenecji
9 listopada 2016 r.
![[Obrazek: p20911.jpg]](http://www.exlibris.org.ua/wijsko/p20911.jpg)  
[quote]
 Około południa, gdy skończyła się msza prawosławna odprawiana przez mnicha będącego kapelanem ruskich żołnierzy i msza łacińska, odprawiona przez kapłanów przybywających z Krzyżakami, zauważono poruszenie na wyspie weneckiej. Namnożyły się tam różnego rodzaju statki duże i małe, chodziło wszędzie dużo ludzi. Ivan von Lichtenstein postawił swoje wojska w stan gotowości i wysłał gońca do Rajtarii w obozie nieopodal, by zachowywali się cicho i byli gotowi w każdej chwili. Sam pułkownik trzymał wokół siebie sześciu gońców na najlepszych koniach, by wszystko mogło się udać. Zgodnie z jego zamiarem, obrażeni posłowie weneccy przekazali informację, a Republika uznała, że należy zaatakować butnych wrogów, będących w małej liczebności. Statki poruszały się od brzegu do brzegu, przeprowadzając desant piechoty i kawalerii. Co prawda konie czuły się trochę niepewnie na statkach, jednak gdy tylko poczuły ląd pod kopytami, weneccy kawalerzyści uformowali szyki. Muszkieterzy i pikinierzy ustawili się z tyłu, natomiast kawalerzyści otoczyli południową i zachodnią część obozu, stojąc od kozłów hiszpańskich w odległości 200 metrów. Gdy tylko dowódca wenecki wydał heroldowi rozkaz, zagrzmiała trąbka. Ciężkozbrojni weneccy rycerze ruszyli do szarży na jeden punkt w umocnieniach obozu, licząc że wspólnie uda im się przełamać opór zasieków i rowów. Kusznicy krzyżaccy od razu rozpoczęli ostrzał, jednakże ze względu na ciężkie i grube zbroje nie celowali w jeźdźców, ale w konie które dość szybko padały. Gdy tylko jeźdźcy znaleźli się 50 metrów od rowów, ziemia poczęła się zapadać. Konie zaczęły się przewracać razem z jeźdźcami, żołnierze potykali się o siebie nawzajem i zderzali się. Konie pod ciężarem grubych zbroi nie mogły wydostać się z dołów, a lekka jazda od razu została zasypana bełtami. Ze względu na brak ciężkiego opancerzenia, zdziesiątkowano wręcz ich oddziały. Ciężkozbrojnym udało się natomiast wydostać z rowów, bez swoich koni co prawda. Znowu usłyszano trąbkę. To piechota wenecka ruszyła wspomóc swoją kawalerię pozbawioną koni. Muszkieterzy i pikinierzy biegnąc starali się dotrzeć do dołów i przejść je jak najszybciej, a tymczasem ciężkozbrojni chowali się. Kusznicy nie przerywali ostrzału, przenieśli go jednak na piechotę, starając się wykruszyć jej szeregi. Gdy muszkieterzy weneccy zajęli pozycję i rozpoczęli ostrzał, pikinierzy z ciężkozbrojnymi rycerzami szturmowali na kozły hiszpańskie. Opór knechtów i Kozaków z Jazdy Kozackiej której członkowie tym razem bili się pieszo był bardzo silny, tym bardziej że mocno ufortyfikowany obóz stał po ich stronie. Gdy jeden z Kozaków pochwycił sztandar Wenecji, przeniósł go na środek obozu i rzucił pod konia, na którym siedział Ivan von Lichtenstein obserwując zmagania i posyłając gońców we wszystkie strony. Gdy ujrzał że opór powoli słabnie, rzucił wszystkich pancernych na pomoc przy odparciu szturmu. Walka wręcz na rapiery, szable, ale także i piki, siekiery i miecze trwała długo. W pewnym momencie kasztelan kijowski wysłał gońca do Rajtarów, z rozkazem jak najszybszego dotarcia do statków i podpalenia ich. Trzy minuty po wysłaniu gońca, von Lichtenstein ujrzał jak z lasu wyjeżdża kolumna jeźdźców z czarnymi napierśnikami, dzierżących płonące pochodnie. Z okrzykami rzucali je na statki, które cumowały w oczekiwaniu na weneckich żołnierzy. Rajtarzy wybijali także rapierami i pistoletami każdego wroga, którego ujrzeli. Gdy pożary na statkach rozgorzały na dobre, Rajtaria rozpoczęła szturm na odsłonięte tyły piechoty, jednakże został on osłabiony przez wilcze doły. W dołach tych, na palikach było jednak tyle ciał koni i ludzi, że Rajtaria po prostu po nich przejechała i uderzyła we wroga od tyłu. Nie mając drogi ucieczki, spanikowani Włosi widząc płonące statki ginęli, próbując przed śmiercią zabrać jak największą ilość przeciwników ze sobą. 
Po walce pod konia Ivana von Lichtensteina rzucono piętnaście zdobycznych sztandarów weneckich, które ten przyjął jako wódz i rozkazał przenieść do swego namiotu.  
 
	 
	
	
Prześwietny Hrabia Księstwa Sarmacji 
Hrabia Bracciano w Państwie Kościelnym Rotria 
Wojewoda kijowski w Rzeczpospolitej Obojga Narodów 
Pułkownik, dowódca Dywizji Zaporoskiej 
 
	
		
	 
 
 
	
	
	
	 
	
	
		
	Liczba postów: 48 
    Liczba wątków: 4
	 Dołączył: 12.06.2016
	
	 
 
	
		
		
		11.11.2016, 01:57:24 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.11.2016, 02:03:18 przez Ivan von Lichtenstein.)
	
	 
	
		Kontynentalne brzegi nieopodal Wenecji
10-11 listopada 2016 r.
![[Obrazek: 240px-Leiden_ontzet_1574.jpg]](https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/12/Leiden_ontzet_1574.jpg/240px-Leiden_ontzet_1574.jpg)  
[quote]
 Przez cały dzień 10 listopada wszyscy żołnierze bez wyjątku ścinali drzewa z pobliskiego lasu i budowali prowizoryczne tratwy, na wzór kozackich czajek. Konie pozostawiono w obozie, którego strzegły trzy chorągwie husarskie. Zostały one w obozie, bowiem w szturmie pieszym tylko zawadzałoby ich ciężkie uzbrojenie. Reszta wojska pozostawiła konie w obozie. Wśród nich był także pułkownik von Lichtenstein, który zamierzał osobiście dowodzić szturmem. Po całym dniu pracy, na wybrzeżu znajdowało się bardzo dużo prowizorycznych czajek, które miały służyć jedynie do szybkiego przepłynięcie krótkiego dystansu wodnego. Około 20 godziny von Lichtenstein zarządził musztrę, po czym pozostawił czajki a wszyscy żołnierze udali się do obozu. Zaczęło się ściemniać, a weneccy obrońcy pomyśleli, że szturm odłożono na dzień jutrzejszy. Kasztelan kijowski zaplanował jednak szturm na dokładnie północ, z nocy 10 na 11 listopada. Gdy tylko wyznaczona pora nadeszła, żołnierze udali się do czajek i wypłynęli w kierunku miasta. Z chwilą przybycia do brzegu, w Wenecji rozpoczął się zgiełk i hałas. Dzwoniono w kościele, grały trąbki, wszyscy biegli w różne kierunku. Gdy żołnierze von Lichtensteina opuścili czajki, uformowali od razu szyk bojowy i rozpoczęli pieszy szturm, starając się opanować każdą dzielnicą Wenecji po kolei. Miasto było pozbawione większości silnych żołnierzy, którzy zginęli pod obozem po drugiej stronie wody. Pozostawiono co prawda kilka regimentów piechoty, były one jednak w dużej mniejszości. Po zajęciu dwóch północnych dzielnic, w obawie przed zabijaniem cywilów i niszczeniem mienia doża wenecki poddał się. Żołnierze rzucili broń i dali sobie zarzucić kajdany. Podczas tego szturmu zmarło zaledwie trzydziestu Włochów, trzech knechtów, dwóch pancernych i jeden Kozak, który wychodząc z czajki tak się śpieszył, że upadł głową na kamień. Pułkownik Ivan von Lichtenstein udał się od razu z oficerami na Plac Św. Marka. Tam, na szafocie wzniesionym przez poprzedniego dożę zasiadł na pieńku katowskim oraz ustawił po swej prawicy i lewicy najwybitniejszych oficerów, a następnie kazał przyprowadzić dożę, by pokłonił się zwycięzcy i uroczyście podpisał warunki kapitulacji. Następnie przyprowadzono dowódcę straży miejskiej i kilkunastu oficerów, którzy także złożyli hołd i podpisali akt kapitulacji. Po wszystkim Ivan von Lichtenstein kazał żołnierzom zachować czujność, a sam posłał do stolicy Państwa Patriarszego wiadomość o zwycięstwie. Każdy kto łamał zasady porządku, był karany śmiercią, niezależnie czy skradł drogocenny naszyjnik, czy zgwałcił mieszczkę. 
![[Obrazek: Smolensk800px-Capitulation_of_Russian_ga...d_1634.png]](http://oldakowscy.pl/index/images/Smolensk800px-Capitulation_of_Russian_garrison_of_Smolensk_before_Vladislaus_IV_Vasa_of_Poland_1634.png)  
 
	 
	
	
Prześwietny Hrabia Księstwa Sarmacji 
Hrabia Bracciano w Państwie Kościelnym Rotria 
Wojewoda kijowski w Rzeczpospolitej Obojga Narodów 
Pułkownik, dowódca Dywizji Zaporoskiej 
 
	
		
	 
 
 
			 
		 |