Niebiański Przedsionek
Rozdział VIII - Adamaszek
Di Perezzi zmęczony całą sytuacją pogrążył się w modlitewnym śnie. Z ręki zaś wypadła mu jego ukochana Matka Boża z jego celi. Potłukła się. Przy tym dźwięku sam się zbudził wystraszony, a zarazem zapłakany z powodu tego co się stało. Spojrzał w ogromny złoty zegar, na którego szczycie przedstawiona była scena Ukrzyżowania. O dziwo, obok Jezusa nie było dwóch krzyży, lecz jeden. Zegar wskazywał godzinę 2 w nocy. W Fortezza di Medicea płonęły pochodnie, znużeni sołdaci obserwowali pobliskie lasy z potężnych "syjońskich" wieżyczek. Kiedy sam zapalił kandelabry rozejrzał się po pokoju. Wpierw próbował wyjść, lecz zamknięte drzwi na to nie pozwalały. Potem próbował poszukać jakiegoś tajnego przejścia za biblioteczkami. Niestety pospadała na niego cała kolekcja skarlandzkich planów budowy. Kapłan zirytował się niemiłosiernie. Znalazł też pamiętniki kardynała Cesarego, z odpowiednią dedykacją: "Księdzu di Perezzi, za pokorną i dobrą służbę, mojemu duchowemu synowi, dla poznania estetyki duszy, a nie tylko rzeczy materialnych". Pod dedykacją znajdował się dopisek ręki Carlosa "Miałem Ci przekazać, zapomniałem. Będziesz miał teraz czas na czytanie". Benedyktyn zapłakał ze szczęścia. To było jego jedyne pocieszenie. Na okładce pamiętnika znajdowała się scena ukrzyżowania... Ponownie jednak bez jednego krzyża. Zrozumiał o co chodzi. Spakował pamiętnik do specjalnej torby z herbem Medyceuszy i podszedł do zegara, wskazywał już godzinę 3 w nocy. Szukał palcami jakiegoś przycisku, aż łokciem strącił znajdujący się po lewej krzyż łotra. W zegarze nagle otworzyła się szufladka. A w niej znajdował się klucz. Klucz do drzwi. Di Perezzi nie wahał się go użyć.
Na schodach Palazzo Granducale di Medici w Apostolskim Mieście spotkał się Sua Majestad Catolica wraz z Jego Wysokością Albertem. Albert czuł się o wiele lepiej po wypadku z "odwróconą szachownicą". Wzięte od medyków antidotum dało radę. Pius V był bezpieczny, a całe miasto szuka zamachowca. Albert tak wczuł się w rolę, że wydawał wielkie nagrody pieniężne za ujęcie sprawcy... którym był sam. Planował z Don Carlosem kolejny spisek przeciw Piusowi V i oddanie tronu synowi Alberta, Wilhelmowi. Próbowali już różnych metod. Ale najlepsze miało się okazać.
- Mam prosty plan przyjacielu - uśmiechnął się Albert - co powiesz na "nabicie na pal"?
- Nie rozumiem, chcesz publicznie zamordować Castiglioniego? Oszalałeś? Zlinczują nas! - krzyknął Carlos.
- Nie, Carlos. Powiedzmy... że Severino sam spadnie na pal. Oj tak z przypadku.
- No to brzmi inaczej. Zróbmy mały alarm "terrorystyczny" - zaśmiał się Carlos, wylewając dobre wino na purpurowe schody.
Di Perezzi ubrany w płaszcz, a także perukę i trikorn (wszak inaczej by się odznaczał i by go znaleźli). Udał się pod bramy fortecy i jak typowy szlachcic stamtąd wyszedł. Po wyjściu skierował się w stronę Monte Cassino. Chciał mieć już spokój. Jednak zauważył powozy okryte materiałem adamaszkowym, trzy w kolorze purpury, trzy w kolorze fioletu i trzy złote. Podszedł do nich bliżej i zauważył chrześniaka Sua Majestad Católica, Giacoma di Medici e Mancinelli, jak wraz z żołnierzami pakował cegły, marmur i szkło na witraże do owych powozów... Mających na sobie herb Orańskiego. Teraz już wiedział wszystko. Jak najszybciej musiał udać się do Apostolskiego Miasta.