Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tajemnica Wielkiego Bractwa
#61
Tymczasem Medyceusz oraz Sieniawski, zatrzymali się w jednej z kawiarni. Sekretarz Stanu zamówił dla nich kawę oraz porcję tiramisu, tradycyjnego florenckiego deseru. Podczas krótkiej przerwy w podróży, dwaj przyjaciele rozmawiali o faworytach konklawe. Sieniawski, emeryt, wskazywał jednoznacznie - Kościół potrzebuje młodego sternika, nieskalanego naszymi wpływami, rotryjskiej starszyzny - powtarzał wielokrotnie. Jego przyjaciel, Pius Maria Cesare, był innego zdania - Obowiązki Patriarchy, administrowanie Państwem Kościelnym od wewnątrz i troska o jego harmonijny rozwój, a także troska o dzieło misyjne kościoła, wymagają kogoś doświadczonego, kogoś kto zna się na rzeczy. - odpowiadał przyjacielowi Medyceusz.

Ich rozmowę przerwała audycja Radia Rotryjskiego - "Przerywamy koncert organowy, aby nadać pilny komunikat ze Stolicy Apostolskiej. Kilka minut temu, pełniący obowiązki Kamerlinga Kościoła Świętego Jego Eminencja Mikołaj kardynał Dreder, ogłosił na terenie Państwa Kościelnego okres sede vacante. Przewidziany prawem czas posługi Ojca Świętego Jana II dobiegł końca. Wkrótce podamy oficjalny komunikat Kamerlinga dotyczący obrad Świętego Konklawe. Dziękuję.". A więc koniec, to nie były złe rządy, chociaż Jan II niepotrzebnie zrobił z siebie "więźnia Lateranu". Owieczki potrzebują Patriarchy-Przewodnika, taki który wyjdzie do nich, weźmie dzieci na ręce, uściśnie chorych. Nie widzę faworyta... - rozważał w myślach Pio, dopijając filiżankę kawy, którą zamówił.

- Hieronimie, komu w drogę, temu czas. Zbierajmy się w dalszą podróż. Dreder nie lubi spóźnialskich. - zwrócił się Medyceusz do swojego przyjaciela, zakładając płaszcz i swój kapelusz na głowę. Jednocześnie zapłacił za kawę i desery, obdarzając pracowników lokalu sowitym napiwkiem.
- Jasne. Ruszajmy, eks-Sekretarzu Stanu. - dodał kardynał-emeryt, po czym obaj wsiedli do samochodu markiza Monte Cassino i polecili kierowcy, aby jak najszybciej dotarł do Apostolskiego Miasta, jednocześnie kontynuując rozmowę o konklawe. - Nie masz swojego faworyta, Piusie Mario? - rzucił Hieronim.
- Niestety nie mam. Nie mam też stronników. Plotki mówią, że Dreder... - lecz Medyceusz nie dokończył wypowiedzi, gdyż przerwał ją metaliczny hałas. - Co się stało? - zapytał kierowcy, który wybiegł, aby obejrzeć samochód pod kątem uszkodzeń.
- To gwó-gwódź, że-żelazny. - odrzekł Luciano, jąkający się szofer markiza Monte Cassino - Szybko zmienię koło i ruszymy dalej, Eminencjo, a gdy dotrzemy do Stolicy Apostolskiej udam się do gumiarza, aby naprawił koło, E-E-Eminencjo.
- Dobrze, bylebyśmy dotarli na wzgórze laterańskie jak najszybciej. - rzucił zniecierpliwiony Medyceusz swojemu służącemu.
(-) Mikołaj kardynał Dreder
Kardynał biskup Ostii


[Obrazek: 14101934_nicolodreder2.png?w=1100]
Odpowiedz

#62
Nowy prefekt Kongregacji ds. Dyscypliny rozpoczął pracę od spalenia małego stosu ulotek, gazetek i listów, które ktoś wysłał na adres Kongregacji albo pozostawił pod drzwiami biura prefekta. Ten los spotkał ofertę zakupu sutanny (x. Gagik był całkiem zadowolony ze swej riasy), donos na diakona z Civesio, który przedostatniej niedzieli założył stułę pod dalmatykę, propozycję zakupu unikalnej kolekcji medali z wizerunkiem patriarchy Jana I i wiele innych, podobnych w treści pism. Prefekt miał też rzucić w ogień broszurki Towarzystwa Remiza, jednak w ostatniej chwili zawahał się.
 - Może wyczytam tam coś ciekawego... - mruknął.
Gagik Bagratuni
Գագիկ Բագրատունի
Odpowiedz

#63
  - "Wybudźcie się!" - nawoływało pierwsze z brzegu pisemko. "Czy koniec jest bliski?" "W Księdze Mądrości Wieniawitów wyjawiono, że zanim nadejdzie koniec, w mikroświecie nastanie szczególny, przełomowy okres. W jego trakcie pewne zjawiska miały występować na skalę niespotykaną dotąd w dziejach Pollinu". "W XXI stuleciu nadeszła pora na obwieszczanie, iż w niedalekiej przyszłości Wieniawa zjawi się w potędze niebiańskiej. Dlatego Remiza Syjońska z września 2020 roku oznajmiała: Czasy pogan potrwają do 13 października 2020 r. i dopiero wtedy Królestwo Wieniawy obejmie pełną władzę".
  No, trochę się machnęli - pomyślał prefekt. Spalił "Wybudźcie się!" i zaczął czytać "Remizę Zwiastującą Królestwo Wieniawy", z której dowiedział się, że jednak Wieniawa przyjdzie powtórnie dopiero 18 października. Z kolejnego numeru wynikało, że jednak nadszedł on 13 października, ale niewidzialnie, a w ciele Leona II powróci dopiero w ostatni dzień miesiąca. Pomiędzy przyjściem w duchu, a przyjściem w ciele miał się zacząć czas końca, a wybrani umarli mieli powstać z grobów.
Ormianin zamyślił się. Wieniawici to zapewne nowostylnicy, tak więc ich 31 to nasz 18, świętego Apostoła i Ewangelisty Łukasza. U łacinników wtedy przypada św. Alfonsa Rodrigueza i Wigilia Wszystkich Świętych, ale Świadkowie pewnie wybrali ten dzień ze względu na pogańskie obchody. Trzeba będzie się przygotować i zachować czujność tego dnia.
Spalił resztę książeczek i opuścił Pałac Kwirynalski. Na ulicy przyszło mu do głowy, że tego dnia również heretycy obchodzą pewne święto...
Gagik Bagratuni
Գագիկ Բագրատունի
[-] 1 użytkownik polubienia ten post.
  • Stanisław Wieniawa
Odpowiedz

#64
Kilka dni po opisanych wyżej zdarzeniach Bagratyda udał się do Sekretariatu Stanu celem zapoznania Sekretarza z wnioskami z lektury wieniawickich pism. Sekretarz Sekretarza kazał mu chwilę zaczekać, ponieważ Jego Ekscelencja Sekretarz odbywał właśnie bardzo ważną rozmowę.

Czekając x. prefekt zaczął przyglądać się obrazom wiszącym w obszernym przedpokoju. Jego uwagę zwróciła wisząca nad drzwiami do gabinetu niewielkich rozmiarów kopia dzieła Karla Aspelina "Luter palący papieską bullę". Ormianin zadał sobie pytanie, co robi ten heretycki obraz w Pałacu Kwirynalskim. Przyglądając się uważniej dostrzegł pewien zaskakujący szczegół.  O ile dobrze pamiętał, w oryginale dłoń, którą niepokorny augustianin przyciskał do piersi miała zgięte dwa palce, mały i serdeczny. Natomiast na wiszącej w przedpokoju kopii zgięty był tylko mały palec - o ile xiądz prefekt dobrze widział, bo jak już wspomniano, wizerunek nie był duży, poza tym w pomieszczeniu panował półmrok. Taki gest uparcie przypominał Ormianinowi dłoń z symbolu Wieniawitów, tyle że odwróconą. Duchowny starał się przekonać samego siebie, że skojarzenie to jest skutkiem przepracowania i zbyt długiego zajmowania się sprawami sekty, ale myśl o obrazie nie dawała spokoju. W końcu postanowił przyjrzeć się dokładnie wizerunkowi niemieckiego heretyka.

Dzieło wisiało dość wysoko, ustawił więc konstrukcję z dwóch krzeseł i wspiął się na nią. Nie zdołał jednak rozstrzygnąć swych wątpliwości, bo sekretarz Jego Ekscelencji właśnie otworzył z drugiej strony drzwi do gabinetu, przewracając krzesła i powodując upadek prefekta, który uznał, że wszelkie tłumaczenia mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Sekretarz był człowiekiem bardzo dobrze wychowanym, rzekł więc tylko:
 - Wielebny xięże prefekcie, Jego Ekscelencja prosi do siebie - i w milczeniu weszli do gabinetu.

Biskup Dmowski przyjął Ormianina bardzo życzliwie i z uwagą go wysłuchał. Obiecał podjąć stosowne kroki w celu zapobieżenia ewentualnym ekscesom sekciarzy w ostatni dzień miesiąca. Gdy xiądz Gagik opuszczał gabinet, rzucił jeszcze raz okiem na kopię dzieła Aspelina. Ku jego zdumieniu ujrzał na ścianie puste miejsce po zdjętym obrazie...
Gagik Bagratuni
Գագիկ Բագրատունի
Odpowiedz

#65
 W Rotrii robiło się coraz bardziej niespokojnie. Mnożyły się wieniawickie ataki na duchownych, którzy bali się już wychodzić z domów, a także na kościoły, na fasadach których sekciarze malowali swój symbol. Dochodziło też do masowych demonstracji pod hasłem "Nasze ciało - nasza wiara!" (chodziło o ciało Leona II). Pewien zakonnik wygłosił kazanie, w którym stwierdził, że tak jak Świadkowie Wieniawy nienawidzi Kościoła, nawoływał do oddania im ciała Leona II i zapewnienia wolności wyznania, a także przekonywał, że Kościół Rotryjski mógłby się wiele od nich nauczyć, jeśli idzie o wiarę w zmartwychwstanie ciał.

 - Dobrze, że nie jest kapłanem w obrządku wschodnim, bo twierdziłby, że przesąd Wieniawitów o powrocie Wieniawy w ciele Leona II opiera się na ufaniu w lekarskie zdolności św. Łukasza - mruknął x. Gagik, czytając doniesienia o jego homilii.

 Zakonnik został suspendowany, zakazano mu też publicznych wypowiedzi, ale władzy kościelnej nikt już nie słuchał. Natomiast wśród świeckich i części duchownych szerzył się niemal na równi z wierzeniami Świadków okultyzm i herezje luterskie. Wszyscy wyglądali ostatniego dnia października, jedni z obawą, inni - znacznie liczniejsi - z nadzieją...
Gagik Bagratuni
Գագիկ Բագրատունի
Odpowiedz

#66
 Ostatni dzień miesiąca mijał aż nazbyt spokojnie, nie licząc incydentu w kaplicy kard. de Medici y Zep. Ani Świadkowie Wieniawy, ani sataniści nie dawali znaku życia i tylko na drzwiach Bazyliki św. Augustyna na Polu Marsowym ktoś przybił kopię 95 tez. X. Gagik cały dzień spędził spokojnie w swoim gabinecie, ale za dwadzieścia trzy dziesiąta nagle poczuł, jakby w powietrzu gromadziło się coś niedobrego. Starał się ustalić, co spowodowało jego niepokój, ale nie potrafił skupić myśli. Z nerwów zaczął chodzić tam i z powrotem po pomieszczeniu, wreszcie usiadł, pomodlił się chwile modlitwą Jezusową i zadzwonił do kościelnego Bazyliki Laterańskiej z prośbą o wpuszczenie go do świątyni. Stary zakrystian, który już kładł się spać, gderał trochę, ale w końcu zgodził się spełnić prośbę. X. prefekt natychmiast udał się z Kwirynału na Lateran, gdzie kościelny już na niego czekał.

  - Zamiast spać w nocy jak Pan Bóg przykazał szwendacie się, xięże, po kryptach - narzekał stary zakonnik.

  - Chcę się po prostu upewnić, czy wszystko jest w porządku - tłumaczył Ormianin.

  - A co miało by być nie tak?

  Rzeczywiście na pierwszy rzut oka zdawało się, że w pogrążonej w nocnych ciemnościach bazylice panuje niczym nie zmącony spokój. Kiedy jednak x. Gagik i zakrystian podeszli do tumby Leona II natychmiast spostrzegli, że jest ona rozwalona, a trumna z ciałem patriarchy gdzieś zniknęła.

  - Za późno... - wyszeptał Bagratyda.
Gagik Bagratuni
Գագիկ Բագրատունի
Odpowiedz

#67
- Eminencjo! Eminencjo! - zbudziło Wikariusza Generalnego głośne stukanie w drzwi - Eminencjo! To pilne! - słychać było po drugiej stronie drzwi.
- Ech... Nie pozwolą się człowiekowi wyspać. Dobrze, że już jestem coraz starszy. Może wkrótce odpocznę. - wymruczał pod nosem kardynał - Co się... Co się stało Grzegorzu? - ujrzał swojego sekretarza, który był niezwykle przerażony.
- Straszne rzeczy Eminencjo. Straszne... - odrzekł załamany x. Grzegorz.
- Więc? Powiesz mi?
- Więc Prefekt Gagik... - zrobił przerwę młody duchowny, aby złapać oddech - Więc Prefekt Gagik Bagratyda z Kongregacji ds. Dyscypliny donosi, że wykradziono ciało Ojca Świętego Leona II! - dokończył zdanie sekretarz Dredera.
- Raczej szczątki, drogi Bracie, po tylu latach co minęło od jego śmierci zostały po nim szczątki. - odpowiedział Mikołaj, który wyraźnie miał dzisiaj zły dzień - Najlepszym rozwiązaniem będzie zatuszować sprawę. Im mniej osób będzie o tym wiedziało, tym lepiej. Zrobimy to pod pretekstem renowacji jego tumby. O! To genialny pomysł, Synu. Z resztą... Co ja mogę pomóc z tym problemem. Jestem Wikariuszem Generalnym, a nie zarządcą Lateranu. Ktoś powinien stracić etat za to, że nie upilnował świątyni. To skandal, że z najważniejszego obiektu sakralnego w Patrymonium Pawłowym, przypadkowe osoby wynoszą szczątki Patriarchy nieżyjącego od kilku wieków.
- To sekta, Wasza Eminencjo. - odrzekł uspokojony przemową przełożonego młody ksiądz - Wielebny Bagratyda mówi, że to Świadkowie Wieniawy.
- Cóż, szczerze mówiąc spodziewałem się tego. Od wielu lat nie dają nam spokoju i robią mieszkańcom wodę z mózgu od wielu już lat, jakoby to Leon II był ostatnim Biskupem Rotryjskim, każdy następny, począwszy od Piusa IV to uzurpator. Chyba muszę porozmawiać z Ojcem Świętym o tym. A raczej... nie mam innego wyjścia, a teraz przepraszam Cię, mam dużo pracy - Wikariat Generalny, Kongregacja Jezuitów, homilia okolicznościowa z okazji elekcji nowego króla w RON i proklamacja Kenta Patronem. Ale nie przejmuj się - zajmę się tą sprawą i porozmawiam z Janem III. - odrzekł na pożegnanie Dreder, kierując w stronę swojego sekretarza delikatny uśmiech.
- Z Panem Bogiem, księże kardynale. - pożegnał się Grzegorz ze swoim przełożonym.

Mikołaj zamknął drzwi za swoim sekretarzem, po czym uczynił znak krzyża z powodu przerażenia, które go ogarnęło. Miał ochotę bluźnić najlepiej jak potrafił, lecz zdołał się uspokoić. Tylko tego nam brakowało... To będzie skandal na skalę mikroświatową. - powiedział sam do siebie. Natychmiast założył na siebie płaszcz oraz skromny kapelusz i ruszył w stronę Pałacu Apostolskiego, aby porozmawiać o tym z Janem III. Podczas drogi do siedziby Biskupa Rotrii mijał wielu ludzi - mieszkańców Wiecznego Miasta, turystów, jak również swoich znajomych. Gdybyście wiedzieli ludzie, jaki problem mam na głowie to nie byłoby Wam tak wesoło. - powtarzał cały czas w myślach. Pogoda w Apostolskim Mieście była wspaniała, jak na listopad - było ciepło i nie padał deszcz, lecz nad Stolicą Apostolską zebrały się czarne chmury. I to te najgorsze, zwiastujące burzę stulecia. Gdy dotarł do siedziby Patriarchy, usłyszał od kamerdynera informację o tym, że Ojciec Święty udał się na spontaniczną wizytę do rotryjskich szpitali, aby spotkać się z przebywającymi tam chorymi. Gdy tylko Biskup Rotrii wrócił do Pałacu Apostolskiego, niezwłocznie Dreder powiedział mu wszystko, co przekazał mu jego sekretarz od księdza Gagika. Jego Świątobliwość sprawił wrażenie przerażonego tym faktem i musiał usiąść, aby złapać oddech. Po chwili zapytał swojego Wikariusza:

- I co teraz zrobimy?
- Nie wiem. Mamy dwie opcje...
- O nie, nie, nie. Żadnego tuszowania sprawy. - przerwał Jan III Drederowi, nim ten zaczął przedstawiać swoje propozycje. - Załatwimy to uczciwie, wszak jesteśmy Strażnikiem Prawdy. Przygotuj proszę krótki komunikat do naszej prasy. Również w radiu rotryjskim niech zostanie nadany komunikat o tym.
- Jest to dobra propozycja, Ojcze Święty. Zawsze jest szansa, że trafimy na osobę, która ma wiedzę odnośnie kradzieży szczątek Leona II.
- No właśnie, Mikołaju, no właśnie. Czy masz mi coś jeszcze do przekazania?
- W zasadzie to tyle. Chociaż - otrzymałem list z Gniezna, z mojej diecezji. Wierni są szczęśliwi z powodu kreowania Ottona Kenta Patronem. Informacja o tym odbiła się szerokim echem po całym kraju - od dworu królewskiego po biedne chłopskie chaty.
- Wspaniale. Wszak to był wielki syn ich ziemi. - zakończył rozmowę Patriarcha. - A teraz wracaj do swoich obowiązków, Eminencjo. - pożegnał kardynała, który ukłonił się patriarsze i opuścił jego siedzibę. Szybkim krokiem udał się do siedziby radia rotryjskiego, aby poinformować ich o całym zdarzeniu...
(-) Mikołaj kardynał Dreder
Kardynał biskup Ostii


[Obrazek: 14101934_nicolodreder2.png?w=1100]
[-] 1 użytkownik polubienia ten post.
  • Gagik Bagratyda
Odpowiedz

#68
 - Jak zwykle? - x. Gagik właściwie bez zainteresowania spytał wchodzącego do koszar Gwardii Apostolskiej księcia Andrzeja Habsburga.
 Ten pokiwał głową.
 - Nadal nic. Zdarzenie w wigilię Wszystkich Świętych przypuszczalnie nie miało związku z Wieniawitami, bowiem innych śladów ich aktywności w bazylice św. Augustyna nie znaleziono. Jesteśmy w kropce - brak nam jakichkolwiek poszlak, za którymi moglibyśmy podążyć.
 - Jakie miejsca pozostały jeszcze do sprawdzenia?
 - Tylko kościół św. Agnieszki przy Piazza Navona. Dwa miesiące temu tamtejsi jezuici zniknęli, przypuszczalnie zostali wymordowani, jakaś podejrzana grupa kręciła się też tam po zmroku, ale od tego czasu nic podejrzanego tam się nie dzieje; nie natrafiliśmy na żadne ślady i pewnie nie natrafimy. To w centrum miasta; a okolicę bacznie obserwujemy.
 - Cóż, w końcu to, że Wieniawici przestali sprawiać problemy nie powinno nas zbytnio martwić. Wiesz co? Pójdę z wami. Muszę na trochę się oderwać od tych wszystkich mszy drzezowych, samozwańczych protestanckich proroków, diecezjalnych jubileuszów, szopek na Welii i innych wołających o pomstę do nieba zbrodni, o których muszę pisać skargi, których nikt nie czyta, wydawać normy, których nikt nie przestrzega i publikować protesty, które wszyscy ignorują.

***
 - Oczywiście niczego tu nie ma. Tego zresztą chyba wszyscy się spodziewaliśmy, prawda, Wasza Książęca Mość?
 - Cicho - skarcił prefekta książę Habsburg.
 W idealnej ciszy usłyszeli, jak opukiwana przez dowódcę Gwardii Apostolskiej ściana krypty wydaje nieco inny dźwięk. Za pomocą sztyletu książę zdrapał nieco tynku, pod którym ukazała się metalowa powierzchnia, która po chwili okazała się być niewielkimi metalowymi drzwiczkami. Jeden z gwardzistów otworzył je za pomocą wytrychu i już po chwili Habsburg i diakon, schylając się nisko, weszli ostrożnie do środka. Po przejściu niskiego i wąskiego korytarzyka dotarli do sporej rozmiarów sali, ku ich zdziwieniu oświetlonej płomieniem świecy stojącej na małym stole, obok którego znajdowała się mównica przypominająca ambonę. Przy stole siedziała jakaś starsza kobieta, czytając grubą księgę; reszta pomieszczenia tonęła w ciemnościach.
 Słysząc wchodzących do sali mężczyzn staruszka rzuciła tylko okiem i powróciła do lektury.
 - Co czytacie, mateczko? - spytał zaciekawiony Ormianin.
 - Księgę Mądrości, klecho. Po coś tu przylazł? Tam pod ścianą gniją twoi towarzysze, złożeni w ofierze Wieniawie. Zarżnęliśmy ich wszystkich, a mimo to Ojciec Stanisław nie powrócił. Złamał obietnicę, opuścił nas - żaliła się sekciarka.
 Intensywna woń dochodząca z głębi pomieszczenia sprawiała, że diakon nie potrzebował sprawdzać prawdziwości słów staruszki. Spytał ją:
 - Czemu więc tu siedzicie? Wasza sekta się myliła; może czas powrócić do prawdziwej wiary?
 - Prawdziwej... - kobieta gorzko się roześmiała - Złudzenia do waszej wiary straciłam, kiedy zobaczyłam jak ten, który porzucił moją córkę, żeni się ponownie z pompą w bazylice. Uznali jego małżeństwo za nieważne, rozumiesz klecho? Uznali, bo pochodził z bogatej rodziny, a my byliśmy zbyt biedni na łapówkę dla kurii. Mamy wierzyć w to, czego sami nie traktujecie poważnie?
 - Ale przecież wasza nowa wiara też zawiodła, choć w inny sposób. Na co jeszcze czekacie?
 - Sama nie wiem... Czytam ciągle księgę i nie znajduję odpowiedzi. Codziennie tu przychodzę, nie myśl, że tym awaryjnym wyjściem; kościelny był naszym wyznawcą, póki tak jak inni, nie porzucił wiary; wpuszcza mnie jednak przez szafę w zakrystii.
 Z dalszej rozmowy ze staruszką x. Gagik poznał wydarzenia, jakie w ostatni dzień października miały miejsce w tajnej krypcie. Pomimo rozpaczliwych inwokacji, kadzenia środkami odurzającymi i wymordowania wszystkich pochwyconych jezuitów, Wieniawa nie powrócił. Guru sekty zdecydował się wówczas zerwać kurtynę z głównego obrazu; to, co tam ujrzał, sprawiło, iż popełnił samobójstwo. Reszta sekciarzy, pozostała bez pasterza, rozproszyła się jak owce. Większość odeszła; reszta, dyskutując zawzięcie i studiując Księgę Mądrości, nie znalazła jednak wyjaśnienia dręczących ją wątpliwości. Wreszcie i ona przestała przychodzić do sanktuarium; jedynie staruszka wciąż szukała odpowiedzi - i nie znajdowała.
***
 Gwardziści zabezpieczyli tajną kryptę i ciała (a raczej to, co z nich pozostało) męczenników; dokładne zbadanie pomieszczenia i znajdujących się tam obiektów zajmie jednak jeszcze wiele czasu. Księgę wziął x. prefekt, pragnąc dokładnie poznać wierzenia sekty; staruszka nie protestowała, stwierdzając, że i tak zna jej treść na pamięć.
 Wreszcie nadszedł kres trapiącej od wielu miesięcy Państwo Kościelne sekty. X. Gagik nie był jednak zadowolony; czuł, że to jeszcze nie koniec kłopotów...
Gagik Bagratuni
Գագիկ Բագրատունի
Odpowiedz

#69
 Kiedy oczekiwany sekretarz dotarł wreszcie do gabinetu prefekta, jego przełożony był już poważnie zniecierpliwiony.
 - Gdzie byłeś? Czekam na ciebie cały dzień! - rzucił z typową dla ludów kaukaskich przesadą.
 - Proszę o wybaczenie, monsignore, ale po drodze zatrzymało mnie piętnastu, nie, szesnastu Świadków Wieniawy namawiających do przyjęcia ich wiary - sekretarz był zakłopotany spóźnieniem, ale bynajmniej nie czuł się z tego powodu winny.
 - Co ty pleciesz? Przecież sprawa zamknięta, na pewno słyszałeś o naszym odkryciu w krypcie Sant'Agnese in Agone. Wieniawitów już nie ma, sprawa raz na zawsze jest załatwiona - Ormianin nie krył poirytowania niewiarygodnymi wymówkami podwładnego.
 - Niech więc monsignore sam sprawdzi, ostatni z tych głosicieli stoi przed pałacem, przy Fontannie Dioskurów.
 X. Gagik wyjrzał przez okno i rzeczywiście ujrzał jakiegoś zapaleńca przemawiającego do tłumku zgromadzonego na środku Piazza del Quirinale. Zbiegł szybko po schodach, zakasując riasę, aby się nie wywrócić, i wypadł na pole*. Już od bramy pałacu słyszał nawoływanie głosiciela:
 - Niech więc cały lud Rotrii wie z niewzruszoną pewnością, że ten Piccolomini, któregoście prześladowali, był i Wieniawą, i Zbawcą, zaś kto weń nie uwierzy, tego spotka potępienie i wieczna kara. Wierni natomiast...
 Diakon przecisnął się między ludźmi i zawołał:
 - Jesteś szalony czy tylko pijany?
 - Ci ludzie nie są pijani, jak myślicie, gdyż jest dopiero dziewiąta godzina dnia - sekciarz zachichotał. - Nie jestem też szalony, ale głoszę wam Najprawdziwszą Prawdę! Ujrzycie Wieniawę nadchodzącego na obłokach niebieskich! Powiedziałem ujrzycie? Nie, już oglądacie mówiącego przez moje usta!
 - Wieniawa nie żyje od lat, a Piccolomini - od marca. Sądziliście, że powróci tej jesieni, ale myliliście się!
 - Nie, bracie! On powrócił! Tylko że zaślepieni rotryjskim mamieniem oczekiwaliśmy, że powróci w ciele, ale jego drogi nie są drogami naszymi - powrócił w duchu, którym nas ogarnął! Prawdziwi czciciele oddają Wieniawie cześć w duchu i prawdzie! On mówi moimi ustami i zwiastuje ci dobrą nowinę - jeszcze nie jest za późno, wciąż możesz przyjąć najprawdziwszą prawdę!
 Zniecierpliwiony duchowny powrócił do budynku i nakreślił szybko niedługi list.
 - Zanieś to prędko księciu Habsburgowi. Niech przyśle kilku gwardzistów i niech przymkną tego krzykacza - rzekł, oddając wiadomość sekretarzowi.
Wkrótce jego życzenie się spełniło. Słuchacze nieco się burzyli, ale głosiciel nakazał im spokój i dobrowolnie udał się do aresztu.


*W realu jestem z Małopolski.
Gagik Bagratuni
Գագիկ Բագրատունի
[-] 1 użytkownik polubienia ten post.
  • Mikołaj Dreder
Odpowiedz



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB
Silnik forum MyBB, © 2002-2025 Melroy van den Berg.