Liczba postów: 1676
Liczba wątków: 102
Dołączył: 10.06.2018
(14.09.2019, 22:30:16)Mikołaj Dreder napisał(a): Ratunku! Uciekajcie! Pomocy! Powtarzana w kółko sekwencja tych wyrazów, wlatująca do pokoju Wikariusza Generalnego, przez lekko uchyloną okiennicę, obudziła go. Co się dzieje... Oby nie znowu pożar... - rzekł pod nosem Dreder i czym prędzej wstał z łóżka i popędził do okna. Dobry Boże, czy to kara za grzechy ludzkości? - rzekł przerażony na widok tego, co zobaczył za oknem. A tam potężny, niczym Bazylika Laterańska, ogień trawił okoliczne zabudowania. Wikariusz pośpiesznie ubrał się w sutannę i co sił popędził do apartamentu Sekretarza Stanu. Biskup zmęczony wydarzeniami ostatnich dni spał jak zabity. Kardynał długo musiał dobijać się do drzwi jego mieszkania nim go zbudził. Po krótkiej rozmowie obaj duchowni wzięli do ręki plan Apostolskiego Miasta, aby opracować plan ucieczki dla mieszkańców płonącego rejonu.
- Spójrz, ten most spłonął, podobnie jak położony na wschodzie most św. Józefa. - wskazał palcem de Medici na mapę.
- Rzeczywiście, mieszkańcy nie mają zbyt wielu dróg ucieczki przed ogniem. Pożar blokuje nim ucieczkę w kierunku centrum miasta, ucieczka na przedmieścia również jest niemożliwa... - uciął w połowie zdania Dreder, jednocześnie głaszcząc się pod długiej brodzie, którą chcąc nie chcąc zapuścił w ostatnim czasie.
- Ekscelencjo Regencie! Otwórzcie! - przerwał rozmowę tajemniczy głos, którego właściciel dobijał się do drzwi. Pio postanowił mu otworzyć, a tam ujrzał Silvestra Rossi - starszego pana, lekko zmęczonego życiem, który był jednym z dowódców Straży Ogniowej. W całym Apostolskim Mieście brakuje wody! Obecny pożar pochłonął nasze rezerwy, które zwoziliśmy przez ostatnie kilka dni. - oznajmił duchownym, których twarze w tym momencie stały się blade jak karta papieru.
- A-a-ale jak to? - wyjąkał przestraszony Dreder. - przecież te rezerwy miały starczyć na kilkanaście godzin walki z ogniem, a tutaj nie minęła nawet godzina od początku waszej akcji.
- To sabotaż, ktoś spuścił całą wodę ze zbiornika i po prostu spłynęła ulicami miasta. - 0znajmił Rossi.
- Panie, wytłumaczcie mi jak, ot tak sobie, może zwykły obywatel wejść na obszar jednego z najważniejszych w chwili obecnej miejsc dla bezpieczeństwa Stolicy Apostolskiej i spuścić całą wodę ze zbiornika? - głośno wykrzyczał de Medici.
- Ekscelencjo, zbiornik był stale pilnowany przez czterech gwardzistów.
- I gdzie oni byli w tym czasie? - wtrącił z ironią Dreder
- Zostali zamordowani. - oznajmił z ogromnym smutkiem Silvestre Rossi, zaś duchowni spojrzeli z przerażeniem na siebie. - i to z premedytacją, ktoś wyciął im nożem na czole dwie litery.
- Jakie?
- L i F.
Dreder usłyszawszy te inicjały wyraźnie zbladł, a jego głowę nawiedziły wspomnienia sprzed wielu lat. To niemożliwe, to niemożliwe, to nie jest możliwe...
Montini, podpalaczem musi być ten heretyk, apostata i wariat Montini.
Liczba postów: 2604
Liczba wątków: 198
Dołączył: 27.11.2018
Elscelencja pomoże odprawiać pogrzeby, od szukania winowajcy jestem ja, kard. Dreder i kard. von Salza
Liczba postów: 989
Liczba wątków: 43
Dołączył: 23.06.2016
-Mówiłem że to cisza przed burzą-wymamrotał rozespany gonfalonier na widok nowego ataku żywiołu.
-Idziemy. Może wreszcie ktoś coś do cholery widział.-odezwał się do podkomendnych.
Na miejscu nie było nic, tylko szalejący ogień., zgliszcza i śmierć. Żandarmi podzieli się na dwie grupy: jedna ruszyła pomagać strażakom, a druga przeszukiwała już ugaszony obszar. Dowódca kursował między oboma grupami kontrolując ich pracę. za którymś razem jeden z żołnierzy pokazał swemu dowódcy zwłoki nie noszące śladów spalenia.Ów biedny człowiek najprawdopodobniej zginął zanim zapłonął ogień.
Ma ranę na gardle.-zaważył Maurycy i rozerwał koszulę denata.
To co zobaczył przyprawiło go o zawrót głowy. Popatrzył na swego nieodłącznego adiutanta Giuseppe. On też miał te same myśli co książę.
-Zza grobu się mści, czy co?-zapytał żandarm.
Niech ktoś poinformuje Vermeera (pseudonim weneckiego szpiega). Musi to sprawdzić. Niech informacja także trafi do Kardynałów Dredera i Salzy oraz Biskupa Facibeniego.-zarządził gonfalonier.
Wtedy podszedł do niego strażak mówiąc że pewien człowiek chce z nim rozmawiać. Był to stary mieszkaniec jednej z podpalonych kamienic. Książę nachylił się nad noszami.Stary powiedział że widział jak jacyś ludzie z pochodniami zbili jego sąsiada który w nocy przechadzał się po podwórku. Na pytanie czy zapamiętał twarz któregoś z nich podał trochę niedokładny opis, ale Orańskiemu przed oczami niczym senny koszmar stanął On, wróg sprzed lat.
-Takich zbiegów okoliczności nie ma. Ten bandzior żyje i ma się dobrze.-warknął wściekły Niderlandczyk
-Jadę do inkwizycji żeby wydali list gończy, a wy podpytujcie dalej-poinformował podkomendnych Maurycy.
Maurycy Wilhelm Jerzy książę kardynał Orański-Nassau
Arcybiskup Jerozolimy
Doża Wenecji
Liczba postów: 1676
Liczba wątków: 102
Dołączył: 10.06.2018
(15.09.2019, 11:36:41)Pio Maria Cesare de Medici napisał(a): Elscelencja pomoże odprawiać pogrzeby, od szukania winowajcy jestem ja, kard. Dreder i kard. von Salza
Sądzić będę ja.
Liczba postów: 989
Liczba wątków: 43
Dołączył: 23.06.2016
A list gończy będzie?
Maurycy Wilhelm Jerzy książę kardynał Orański-Nassau
Arcybiskup Jerozolimy
Doża Wenecji
Liczba postów: 1676
Liczba wątków: 102
Dołączył: 10.06.2018
Pewnie. Gwardia będzie musiała złapać tego zbrodniarza.
Liczba postów: 309
Liczba wątków: 20
Dołączył: 14.06.2019
(15.09.2019, 11:31:50)Michelangelo Piccolomini napisał(a): (14.09.2019, 22:30:16)Mikołaj Dreder napisał(a): Ratunku! Uciekajcie! Pomocy! Powtarzana w kółko sekwencja tych wyrazów, wlatująca do pokoju Wikariusza Generalnego, przez lekko uchyloną okiennicę, obudziła go. Co się dzieje... Oby nie znowu pożar... - rzekł pod nosem Dreder i czym prędzej wstał z łóżka i popędził do okna. Dobry Boże, czy to kara za grzechy ludzkości? - rzekł przerażony na widok tego, co zobaczył za oknem. A tam potężny, niczym Bazylika Laterańska, ogień trawił okoliczne zabudowania. Wikariusz pośpiesznie ubrał się w sutannę i co sił popędził do apartamentu Sekretarza Stanu. Biskup zmęczony wydarzeniami ostatnich dni spał jak zabity. Kardynał długo musiał dobijać się do drzwi jego mieszkania nim go zbudził. Po krótkiej rozmowie obaj duchowni wzięli do ręki plan Apostolskiego Miasta, aby opracować plan ucieczki dla mieszkańców płonącego rejonu.
- Spójrz, ten most spłonął, podobnie jak położony na wschodzie most św. Józefa. - wskazał palcem de Medici na mapę.
- Rzeczywiście, mieszkańcy nie mają zbyt wielu dróg ucieczki przed ogniem. Pożar blokuje nim ucieczkę w kierunku centrum miasta, ucieczka na przedmieścia również jest niemożliwa... - uciął w połowie zdania Dreder, jednocześnie głaszcząc się pod długiej brodzie, którą chcąc nie chcąc zapuścił w ostatnim czasie.
- Ekscelencjo Regencie! Otwórzcie! - przerwał rozmowę tajemniczy głos, którego właściciel dobijał się do drzwi. Pio postanowił mu otworzyć, a tam ujrzał Silvestra Rossi - starszego pana, lekko zmęczonego życiem, który był jednym z dowódców Straży Ogniowej. W całym Apostolskim Mieście brakuje wody! Obecny pożar pochłonął nasze rezerwy, które zwoziliśmy przez ostatnie kilka dni. - oznajmił duchownym, których twarze w tym momencie stały się blade jak karta papieru.
- A-a-ale jak to? - wyjąkał przestraszony Dreder. - przecież te rezerwy miały starczyć na kilkanaście godzin walki z ogniem, a tutaj nie minęła nawet godzina od początku waszej akcji.
- To sabotaż, ktoś spuścił całą wodę ze zbiornika i po prostu spłynęła ulicami miasta. - 0znajmił Rossi.
- Panie, wytłumaczcie mi jak, ot tak sobie, może zwykły obywatel wejść na obszar jednego z najważniejszych w chwili obecnej miejsc dla bezpieczeństwa Stolicy Apostolskiej i spuścić całą wodę ze zbiornika? - głośno wykrzyczał de Medici.
- Ekscelencjo, zbiornik był stale pilnowany przez czterech gwardzistów.
- I gdzie oni byli w tym czasie? - wtrącił z ironią Dreder
- Zostali zamordowani. - oznajmił z ogromnym smutkiem Silvestre Rossi, zaś duchowni spojrzeli z przerażeniem na siebie. - i to z premedytacją, ktoś wyciął im nożem na czole dwie litery.
- Jakie?
- L i F.
Dreder usłyszawszy te inicjały wyraźnie zbladł, a jego głowę nawiedziły wspomnienia sprzed wielu lat. To niemożliwe, to niemożliwe, to nie jest możliwe...
Montini, podpalaczem musi być ten heretyk, apostata i wariat Montini.
Obsesja to poważny objaw. Polecam wizytę u psychiatry
![[Obrazek: pxHSe0MNuNQnNVRgrEQBRFCuoTWQFwOmri8J5KW5...authuser=0]](https://lh3.googleusercontent.com/pxHSe0MNuNQnNVRgrEQBRFCuoTWQFwOmri8J5KW56r9O7ShxpnndMTSVZwpg-iL7L_kOxIP2fZxGHlcenfOffp5qvR5ExBq-9vJ4cDdBE4TvJfswsnvyNJTI4o_9MMlqJhN5zB6J_Ytgsv4pGibMK0A6IcvvbMgOagOZzWcKk5Y8dbJBG7wGSaWHvDp3o7Pv13PYwKocg-C9wSTwtL6NhTDXvZpLudNjwMEBZtmMPWGMiS-G7KKmPFg9AjrtQrU4K24M4k5F19OlxRc1eGwcrdTGosH1Qjte-Q_DntvfPRfDn5WTmX4rRbzXQPel12Ude08xDZsP8EoJU1RfbE2FN2sb9CXSoOJez8LLrQwHmtJ7-goYFqDFj2D4tbFh5-tuDVcnWplmweWhsIVRrQsZw9-oW-p-WWzmeJV4VjdQYdQAWCkApjJ4IsD2BPehdjCUhQTmpYM6dmqlKP0IhA2J_3omRu5kEcxT58S_PnG2RCby16jo1bNlj562IpELivSHVB_pKWQH1Q4usbanZlbQoFyP4mJtsFNF4rQInQQlvTH6OzlKfOMtObSR2C-2J_QenS6601F-FrEbYODtwY-ytOGy_jb43QxDdRSMrUpfSKnlQW9ttBzrDrEDuJgpviCrCMH6VJKgDTs1LxBqEqGf-d-ftNl00ern8sWCxWWODikuLwgMsoJhjv9atp7zS4udHEY0enPBRaoTP2rDqdfHLjLcT6TorzhbGNuJK-PkkffQ4KJY-rSyOtl2uJz6upW2Z4xCJfm5GkFAunLoxkDVT3Z45iN12bBedrnSGooMNNYMACq-zkhAmEKU7BXHeWJRmIIA7ZF91V5Evm2AHVk4-Nhp0nMTa6LFSXPpSvTH90lYSNypU5_OODBCRYOp4jy0f57QZnRC2ctS9UbqtNZMQRftCNv0oXRBpAxOTp6X4WzdWhc-jI2HQixdYdUJg5pu4LNNj8SopFOy8dCzIw=w68-h86-no?authuser=0)
+ Fiodor Godunow
Wielki Inkwizytor
Liczba postów: 2604
Liczba wątków: 198
Dołączył: 27.11.2018
Księdzu rewolucjoniście proponowałbym ważenie własnej obsesji, Wielebnym zajmę się po pogrzebie Eminencji Orańskiego.
Liczba postów: 309
Liczba wątków: 20
Dołączył: 14.06.2019
(15.09.2019, 16:57:25)Pio Maria Cesare de Medici napisał(a): Księdzu rewolucjoniście proponowałbym ważenie własnej obsesji, Wielebnym zajmę się po pogrzebie Eminencji Orańskiego.
Nie mogę się doczekać, kochaniutki :*.
![[Obrazek: pxHSe0MNuNQnNVRgrEQBRFCuoTWQFwOmri8J5KW5...authuser=0]](https://lh3.googleusercontent.com/pxHSe0MNuNQnNVRgrEQBRFCuoTWQFwOmri8J5KW56r9O7ShxpnndMTSVZwpg-iL7L_kOxIP2fZxGHlcenfOffp5qvR5ExBq-9vJ4cDdBE4TvJfswsnvyNJTI4o_9MMlqJhN5zB6J_Ytgsv4pGibMK0A6IcvvbMgOagOZzWcKk5Y8dbJBG7wGSaWHvDp3o7Pv13PYwKocg-C9wSTwtL6NhTDXvZpLudNjwMEBZtmMPWGMiS-G7KKmPFg9AjrtQrU4K24M4k5F19OlxRc1eGwcrdTGosH1Qjte-Q_DntvfPRfDn5WTmX4rRbzXQPel12Ude08xDZsP8EoJU1RfbE2FN2sb9CXSoOJez8LLrQwHmtJ7-goYFqDFj2D4tbFh5-tuDVcnWplmweWhsIVRrQsZw9-oW-p-WWzmeJV4VjdQYdQAWCkApjJ4IsD2BPehdjCUhQTmpYM6dmqlKP0IhA2J_3omRu5kEcxT58S_PnG2RCby16jo1bNlj562IpELivSHVB_pKWQH1Q4usbanZlbQoFyP4mJtsFNF4rQInQQlvTH6OzlKfOMtObSR2C-2J_QenS6601F-FrEbYODtwY-ytOGy_jb43QxDdRSMrUpfSKnlQW9ttBzrDrEDuJgpviCrCMH6VJKgDTs1LxBqEqGf-d-ftNl00ern8sWCxWWODikuLwgMsoJhjv9atp7zS4udHEY0enPBRaoTP2rDqdfHLjLcT6TorzhbGNuJK-PkkffQ4KJY-rSyOtl2uJz6upW2Z4xCJfm5GkFAunLoxkDVT3Z45iN12bBedrnSGooMNNYMACq-zkhAmEKU7BXHeWJRmIIA7ZF91V5Evm2AHVk4-Nhp0nMTa6LFSXPpSvTH90lYSNypU5_OODBCRYOp4jy0f57QZnRC2ctS9UbqtNZMQRftCNv0oXRBpAxOTp6X4WzdWhc-jI2HQixdYdUJg5pu4LNNj8SopFOy8dCzIw=w68-h86-no?authuser=0)
+ Fiodor Godunow
Wielki Inkwizytor
Liczba postów: 989
Liczba wątków: 43
Dołączył: 23.06.2016
Tej nocy Żandarmeria patrolowała ulice Apostolskiego miasta. Żołnierze byli zmęczeni i sfrustrowani brakiem efektów. Oni przeczesywali miast, a podpalacze i tak przemykali się niezauważeni.
Czteroosobowy patroli pieszy pod dowództwie kaprala Franginiego zgodnie z rozkazem przemierzał ulice Awentynu. Po jakieś godzinie bezsensownego włóczenia się po ulicach podbiegł do nich chłopczyk.
-Panie oficerze, dom mi palą!- zaszlochał.
-Gdzie? Zaprowadź nas-powiedział spokojnie podoficer przytulając malca.
Chłopak pobiegł, a żandarmi podążyli za nim. Przecznicę dalej jedna z kamienic zajmowała się już ogniem,a przy kolejnej ktoś krzesał iskry.
-W imieniu Jego Świątobliwości...-zaczął formulę dowódca, ale jej dokończenie przerwał strzał z pistoletu który trafił stojącego obok żandarma.
Żołnierz brocząc krwią osunął się na bruk. Jego towarzysze odpowiedzieli ogniem. Padł jeden z przestępców, ciężko ranny, ale słychać było dwa krzyki. Jeszcze jedna kula dosięgła celu. Kapral i jeden z żandarmów pobiegli za podpalaczami, a drugi został z rannym towarzyszem i przestępcą. Wkrótce obu zabrała karetka. Frangini tym czasem biegł za ledwo widocznymi cieniami . Co jakiś czas powietrze przeszywał huk kolejnego wystrzału. Na szczęście w biegu żaden z nich nie był celny. Nagle rozległo się kilka strzałów naraz. Żandarmi przywarli do ziemi. To była ewidentnie broń długa. Frangini i Manqiero, bo tak zwał się żandarm, próbowali podjąć wymianę ognia, ale wróg był wyszkolony niczym żołnierze, nie był możliwości wychylić się bez narażania się na niechybną śmierć.. Kapral został niegroźnie trafiony.
Strzały zwabiły patol żandarmerii konnej Wsparcie ogniowe kawalerzystów pozwoliło piechurom się wycofać.
W tym samym czasie na rogatkach zatrzymano wóz w którym znajdowało się kilkanaście kilogramów dynamitu.
Maurycy Wilhelm Jerzy książę kardynał Orański-Nassau
Arcybiskup Jerozolimy
Doża Wenecji
|