Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia.
#1
W porozumieniu z kierownikiem Katedry Teologii WT przesyłam swoją pracę magisterską, znajduje się ona na innym forum z racji jej publikacji jako artykuł prasowy do pierwszego numeru pisma teologicznego "Lumen", które zainaugurowałem. Jeśli to będzie problem, przedrukuję tutaj. Każdy komentarz, czy to na dreamlandzkim forum czy tutaj będzie cenny. Miłego czytania!
[Obrazek: 5tcreVe.png]
[-] 1 użytkownik polubienia ten post.
  • Aurelio de Medici y Zep
Odpowiedz

#2
Przewielebny Księże,

wspaniała praca! Jestem pod wielkim wrażeniem i przeczytałem ją z wielkim zainteresowaniem. Naprawdę dowiedziałem się z niej wielu nowości. Szczególnie warto ją przeczytać z tej przyczyny, że stanowi polemikę z omawianym dziełem, co wzmacnia zdolności apologetyczne czytelnika i może przydać się w wielu dyskusjach.
Gratuluję Księdzu doskonałej pracy i wszystkim serdecznie polecam jej lekturę!
Jego Wielkoksiążęca i Arcykatolicka Mość, 
Jego Eminencja x. dr net. Aurelio Lorenzo Carlo wielki książę kardynał de Medici y Zep
Kamerling Świętego Kościoła Rotryjskiego,
Prymas Brodrii, Wielki Książę Toskanii, etc.

[Obrazek: aurelio-kamerling-herb.png]
[-] 1 użytkownik polubienia ten post.
  • Stanisław Dmowski
Odpowiedz

#3
Ja również serdecznie gratuluję - po pierwsze wyboru arcyciekawej tematyki, a po drugie samego jej opracowania Smile
[-] 1 użytkownik polubienia ten post.
  • Stanisław Dmowski
Odpowiedz

#4
Na prośbę mojego promotora, niech będzie, że przedrukuję. Z sercem bólem Smile

Toledot Jeszu - żydowska antyewangelia. Analiza biblijno naukowa.

Autor: ks. Stanisław Dmowski
Promotor: Pio Maria Cesare de Medici
Wstęp

Gdy w 2006 roku w wieku 106 lat zmarł jeden z największy rabinów żydowskich, Jicchak Kaduri, wielu Żydów zamarło. Nie tylko dlatego, że do wieczności odszedł tak wybitny znawca Tory i kabały, ale dlatego, że obiecał ujawnić imię Mesjasza. Kaduri w ostatnich latach swojego życia wiele rozmyślał, miał przeróżne wizje, po których zdał sobie sprawę, że zna już odpowiedź, która frapuje pokolenia żydowskie rozsiane po świecie. W liście, który odpieczętowano rok po śmierci znalazło się jedno imię… Jeszua.

On uwierzył, inni jednak cały czas tkwią w błędzie przez swój dogmatyzm, zacietrzewienie i uprzedzenie, w którym utwierdzają Żydów ich pisma jak Talmud. Czytając tych kilka wzmianek w nim na temat Jezusa natrafiłem na redakcyjne odwołanie do podania o życiu Chrystusa, zwanym תולדות ישו, czyli Historia Jeszu. Niniejsza praca będzie próbą przedstawienia argumentów z tej książki i polemiki z nimi zarówno na gruncie nauki  jak i Pisma Świętego.

Niestety nie udało mi się odnaleźć żadnego polskiego wydania Toledot, skorzystałem zatem z angielskiego wydania z 1885 r. które poza oczywiście interesującą treścią ma jeden ciekawy walor, pisane jest dość archaicznym językiem, który dziś pewnie wywołałby wzdrygi u anglistów.


Geneza Toledot Jeszu.

Według dzisiejszych badaczy, tekst powstał ok. VI wieku n.e. w środowisku żydowskiej diaspory. Nie znaczy to jednak, że treść przedstawiona w dziele została wtedy wymyślona. Jan Iluk, wybitny znawca antyku i tekstów starożytnych uważa za kilkoma rabinami, m.in. za rabbi Szymonem Ben Azzaj, że już na przełomie I i II wieku w Jerozolimie przechowywany był i istniał tzw. rodowód Peloniego (1) tj. z hebrajskiego "szalbierza" , z którym utożsamiano postać Chrystusa. Opowieść funkcjonowała również w formie ustnej (Miszna) i bardzo szybko się rozpowszechniała, o czym świadczy fakt, że nawet platonicy w osobie Kelsosa z Aleksandrii próbowali atakować chrześcijaństwo, posługując się żydowskimi argumentami o nieprawym pochodzeniu Chrystusa i jego rzekomym czarnoksięstwie (2). Toledot zatem jest tylko zebraniem wszystkich krążących w środowiskach rabinackich opowiastek i historyjek. Książka zyskała w średniowieczu wielką popularność pośród społeczności żydowskich i stała się solą w oku chrześcijan. Przetrwała do naszych czasów dzięki rękopisom, tłumaczeniom (pierwszego dokonał w XIII wieku hiszpański dominikanin Martini a później w XVII wieku niemiecki historyk Wagenseil, pod ciekawym tytułem „Strzała Szatana”). Dziś wielu historyków neguje wpływ Toledot na diasporę żydowską, uznając je za mało znany pamflecik, wobec którego chrześcijanie są nazbyt przewrażliwieni. Przemilczają jednak fakt, że Toledot przetrwał do naszych czasów nie tylko za sprawą druku, lecz słowa. Josef Klausner, żydowski historyk, żyjący na przełomie XIX i XX wieku podaje, że pośród rodzin żydowskich, także na terenach polskich istniał zwyczaj czytania Toledot w Nittel Nacht (tłum. noc powieszonego), czyli w wigilię Bożego Narodzenia.(3)

Niestety nie udało mi się odnaleźć żadnego polskiego wydania Toledot, skorzystałem zatem z angielskiego wydania z 1885 r. które poza oczywiście interesującą treścią ma jeszcze jeden ciekawy walor, pisane jest bardzo archaicznym językiem, który dziś wywołałby u anglistów wzdrygi.

Wynotowałem sobie kilka najważniejszych fragmentów w oparciu o które będę porównywał je z przekazem biblijnym jak i wiedzą naukową jaką dysponujemy. Pragnę nadmienić jednak dość ważną rzecz, która zmieni nasze spojrzenie na tą analizę: czytając Toledot nie powinniśmy traktować tego w kategoriach fikcji literackiej, rodzaju baśni czy ludowej opowiastki, lecz jako rozszerzenie przekazu żydowskiego zawartego w Talmudzie na temat Jezusa Nazarejczyka oraz zbiór opinii krążących już po jego śmierci w środowisku diaspor żydowskich na temat jego życia. Moją rolą zatem nie będzie docenienie kunsztu pisarskiego, jakie autorzy tego dzieła z pewnością zaprezentowali tworząc niniejszy paszkwil, lecz wytknięcie rozlicznych kłamstw, które po dziś dzień krążą po świecie i utwierdzają wielu w złych przekonaniach i poglądach, w tym przypadku żydowskich.


Imię.

W miarę rozszerzania się chrześcijaństwa w I wieku n.e. rosła również frustracja diaspor żydowskich, dla której kult „syna cieśli” uważającego się za równego Bogu był bluźnierczy. Wizerunek Jezusa jako oszusta, czarownika i zwodziciela stał się głównym nurtem myślenia w judejskich społecznościach, które niewątpliwie nienawidziły Chrystusa i starały się wymazywać jego imię z pamięci. Toteż w wypowiedziach rabinów tannaickich, amoraickich czy ich komentarzach nie znajdziemy żadnej informacji o Jeszui. Jego postać najczęściej ukrywano pod imionami: Ben Pantera, Ben Stada, Balaam, mamzer (z nieprawego łoża), Peloni (szalbierz) a chrześcijan zwano „minim” (określenie ma podobny zakres znaczeniowy, co mahometański „kafir”). W tym dziele zastosowano określenie Jeszu, które być może pozwala nam domyślić się o kogo chodzi, lecz jest zakamuflowanym oszczerstwem, słowo „yeshu”, czyli … jest akronimem liter oznaczającym „niech jego imię będzie zapomniane”.

Data narodzin Jeszu.

„w roku 671 czwartego tysiąclecia świata w dniach Janneusa króla, wielkie nieszczęście zdarzyło się dla wrogów Izrael”

Już samo określenie roku nastręcza pewnych trudności, według żydów świat rozpoczął się w roku 3761 BC, jeśli zatem na początku naszej ery świat liczył 3761 lat to rok 671 czwartego tysiąclecia będzie oznaczał rok 90 p.n.e. (różnica 10 lat wynika z innego kalendarza żydowskiego, w którym liczba dni w roku jest krótsza, ok. 354 dni). Rok ten pokrywa się zatem z panowaniem króla wskazanego w tekście. Janneus to Aleksander Janneusz, król judzki panujący 103-76 r. p.n.e. Następuje tutaj więc niemożliwy do pogodzenia rozdźwięk z ewangeliami, które narodziny Chrystusa umieszczają w okresie panowania Heroda Wielkiego (37-4 r. p.n.e.). Nie wiemy, czy autorzy wiedzieli o proroctwie Ks. Daniela 9,24 o 70-ciu tygodniach (4), które umieszczało przyjście Mesjasza na pierwszą połowę I wieku n.e., jeśli wiedzieli, mamy tu do czynienia z pierwszą próbą obalenia mesjaństwa chrystusowego, Jeszu z Toledot narodził się nie w porę!


Rodzice. Tajemnicza postać Pandery.

„Był pewien gnuśny i bezwartościowy rozpustnik o imieniu Józef Pandera z upadłego plemienia Judy. Był mężczyzną o pięknej sylwetce i rzadkiej urodzie, ale spędzał czas na rabunku i rozwiązłości. Mieszkał w Betlejem w Judei. Niedaleko mieszkała wdowa, która miała córkę o imieniu Miriam, o której kilkakrotnie wspominano w Talmudzie jako czesząca kobiece włosy. Ta córka została zaręczona przez matkę bardzo czystemu, łagodnemu i pobożnemu młodzieńcowi o imieniu Jochanan.”

„Tak się stało, że Józef czasami przechodził obok jej domu i ją widział. Wtedy zaczął czuć do niej bezbożne pożądanie. Chodził tam i z powrotem, matka zapytała go: Co ci jest? On odpowiedział: Jestem szalenie zakochany w Miriam.”

Należy te fragmenty opisać w kilku punktach:

- postać Pandery, według tekstu był on żołnierzem. Badacze i historycy, także żydowscy natychmiast zaczęli kojarzyć postać z odnalezioną w Niemczech inskrypcją nagrobkową opisującą niejakiego Tyberiusza Juliusza Abdesa Pantery. Dokładnie wskazano w niej, że zmarł on w wieku 62 lat, służył jako chorąży łuczniczej kohorty oraz pochodził z Sydonu. Łączenie tych dwóch osób moim zdaniem okazuje się bardzo ułomne, gdy weźmie się pod uwagę, że:

1. tekst jasno wskazuje, że Józef Pandera pochodził z plemienia judzkiego, miejsce urodzenia natomiast to Sydonia, czyli dzisiejsza Sajda w Libanie, imię Abdes wskazuje również na syryjskie pochodzenie
2. jeśli uznajemy, że rzeczone wydarzenia działy się w roku 90 p.n.e. to absurdem wydaje się uznawać, że jakiś Żyd mógł służyć w legionie rzymskim
3. w Bingen, czyli miejscu znalezienia nagrobka rzeczona kohorta Pantery stacjonowała w latach 17-69 r. n.e.(5), znaczy to zatem, że jeśli mielibyśmy do czynienia z tym samym Panterą, musiałby on żyć co najmniej lat 130 (!!!)
Pomimo tych faktów wielu historyków, rabinów autentycznie wierzy, że znaleźli ojca Jezusa a jednocześnie ogłasza, że nauka jest po ich stronie.


- Miriam, można ją łączyć z ewangeliczną Maryją, zaślubiona Jochananowi, mieszkała z matką w Betlejem, zarówno Toledot jak i mnóstwo źródeł talmudycznych uderza w Maryję, nazywając ją nieczystą (w swoich tekstach głoszą to rabbi Eliezer Ben Hurcanos oraz rabbi Akiba Ben Josef, żyjący na przełomie I i II wieku). Eksponuje się tą nieczystość za pomocą dwóch symboli: długich włosów oraz zawodu, jaki wykonywała tj. plotła warkocze i czesała włosy. Wielu rabinów imputuje Miriam, że jest nieczysta, bo 1) zdradziła narzeczonego z Panterą 2) uprawiała prostytucję. Są to niezwykle mocne oskarżenia, na których poparcie poza „pogłoskami” i tego typu pamflecikami nie ma żadnych podstaw


- Jochanan, odpowiednik ewangelicznego Józefa, przedstawiono go w dobrym świetle jako pobożnego, młodego mężczyznę, jego narzeczoną była Maryja, był uczniem rabina Szymona Ben Szetach, autor w dalszej części tekstu wskazuje, że gdy Jochanan dowiedział się o zdradzie Maryi, ze wstydu przed ludźmi uciekł do Babilonu (daje się tu zauważyć jak oderwany od rzeczywistości jest ten fragment, w Babilonie rzeczywiście istniała kolonia żydowska, jednak po zburzeniu Jerozolimy, kiedy na wschód masowo zbiegli żydzi, autor w tym miejscu wymyśla).

W Ewangelii św. Mateusza czytamy:

"Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło."

Wspólna zatem jest jedna rzecz, obawa Józefa, że został zdradzony. W Ewangelii jednak Józefowi we śnie ukazuje się anioł, który zwiastuje, że dziecko od Boga pochodzi. W Toledot natomiast Jochanan za namową rabbiego Shetacha chce nakryć Maryję na kolejnej zdradzie, ze strachu jednak przed Panderą ucieka do Babilonu.

„verum ille non attendebat ad ejus verba sed desideria satisfaciebat at tum postea iter pergebat suum”

W tekście przedstawiono moment zdrady, angielscy autorzy nie przetłumaczyli jednak tego fragmentu na angielski, zostawiając treść w łacinie, argumentując to niezwykle obrzydliwym i bluźnierczym językiem. Po krótce z tłumaczenia, które zrobiłem wynika, że Pandera zakradł się do domu wieczorem i udawał jej męża Jochanana. Gdy Miriam spostrzegła się, że jej narzeczony nie przyszedł, Pandera wyznał jej miłość i zmusił do współżycia. Powyżej krótki cytat to ukazujący, resztę z dialogami pominąłem.

Podsumowując, autorzy wysuwają następujące zarzuty, rzeczywistym ojcem Jezusa nie jest Bóg, lecz mieszkający w Betlejem bandyta zwany Józefem Panderą. Zapałał on miłością do Miriam i zmusił do współżycia. Implikuje to zatem, że Jeszu jest bastardem, czyli dzieckiem z nieprawego łoża. Ta interpretacja bardzo podoba się wielu Żydom, którzy zakładają, że Mesjasz ma mieć pochodzenie królewskie, jest ona jednak znów nieprzystająca do faktów i nawet ojcowie Kościoła zdolnie ją zbijali na podstawie mnóstwa argumentów, wymienię dwa:
1. Na podstawie Mt, 26, 57-67 wiemy, że Jezus był postawiony i sądzony przed Sanhedrynem. Pwt 23,3 jasno przykazywało, że przed Sanhedrynem odpowiadali wyłącznie ludzie z prawego łoża. Świadczy to więc o tym, że kapłani uważali Jezusa za takowo urodzonego a zarzut o nierządnym pochodzeniu pochodzi z okresu późniejszego, gdy to rabini starali się deprecjonować postać Jeszuy na podstawie „obyczajówki”
2. Starożytni apologeci chrześcijaństwa wielokrotnie podkreślali, że przydomek Pantera nosił dziadek Jezusa a samo przypisywanie tego imienia mogło wynikać ze zniekształcenia określenia Jezusa jako syna Dziewicy tj. „ho Parthenou”. Wynika z tego wniosek, że cała historyjka o żołnierzu i jego perypetiach z Maryją ma tylko i wyłącznie na celu atak na boskie pochodzenie Chrystusa, atak na świętość Maryi (tak ważną zwłaszcza dla katolików) oraz atak na jego mesjaństwo, które ma się wyrażać poprzez wyjście z rodu Dawida.


Żródło mocy chrystusowej.

Żeby wyjaśnić, jak to się stało, że Chrystus był w stanie leczyć, wskrzeszać z martwych i rozmnażać chleb, autorzy musieli popuścić wodze swojej fantazji. Zachodzi tutaj pewna różnica z Talmudem, który podaje, że Jezus miał nadludzką moc dzięki pobytowi w Egipcie, gdzie nauczył się od tamtejszych kapłanów tajemnych zaklęć i posiadł przeróżne moce. Toledot tutaj przytacza inną historię, jest to jeden z dłuższych cytatów, jakie podaję, ale sądzę, że warto się z nim zapoznać:

"W tamtych czasach w świątyni znajdował się kamień, na którym widniało niewypowiedziane imię Boga. Gdy Dawid położył fundament, znalazł pewien kamień przy ujściu otchłani, na którym wyryto to imię, i wziąwszy je, złożył je u Świętego Świętych. Ale kiedy mędrcy obawiali się, że przypadkowi młodzi uczniowie mogą nauczyć się tego imienia i przynieść światu zniszczenie, którego nieszczęście może Bóg zabronić, stworzyli magią dwa bezczelne lwy i umieścili je przy wejściu do Świętego Najświętszego, jednego po prawej a drugi po lewej. Gdyby więc ktoś zbliżył się i nauczył ukrytego imienia, gdy odchodził, lwy ryczały, aby z przerażenia zapomniał je na zawsze. Teraz, gdy wiadomość, że Jeszu był bękartem, rozeszła się za granicę, opuścił on Górną Galileę i przybył potajemnie do Jerozolimy, poszedł do świątyni i tam nauczył się świętych liter. A kiedy zapisał ukryte imię na kawałku pergaminu i wypowiedział je, aby nie odczuwać bólu, rozciął ciało i ukrył tajemniczy pergamin. po tym, jak ponownie wypowiedział imię, zamknął ciało. Aby wejść do świątyni, trzeba było użyć magii i zaklęć, w przeciwnym razie jak najświętsi kapłani, potomkowie Aarona, pozwolili mu tam iść. Dlatego oczywiste jest, że Jeszu dokonała tego wszystkiego dzięki sztuce magii i mocy nieczystego imienia. Wychodząc z drzwi, lwy ryknęły i zapomniał imienia, wyszedł więc poza miasto i ponownie otworzył ciało, wyciągnął pismo, zbadał wszystkie postacie i uzyskał pełne imię.

Motyw ten do dzisiaj elektryzuje i pobudza do wyobraźni wszelakich kabalistów, masonów, hermetyczne i ezoteryczne organizacje, które zadają sobie trud poszukiwania Słowa, które przynosi bogactwo, uzdrawia i daje nadludzką moc. Do rzeczy jednak, występujący w opowieści kamień to tzw. ewen szetija, na nim wedle judaizmu opiera się świat, znajdował się on w wewnętrznej części świątyni jerozolimskiej, na nim także miał Abraham położyć swego syna, Izaaka na zabicie. Niewypowiedziane słowo zwane [i]shem ha-mephorash[/i]  (hebr. שם המפורש) to najprawdopodobniej tetragram, imię boskie z Wj 3,14 ( ה וה י).

Jeszu zatem podstępem wykrada ze świątyni imię, za sprawą którego może czynić cuda. Opowieść ta ma charakter wybitnie uspokajający dla Żydów, jej przesłanie brzmi następująco: nie ma obaw, Jezus nie jest istotnie żadnym synem Bożym, uzdrawia, czyni niesamowite znaki, bo zakradł się i nauczył imienia boskiego dostarczającego mocy, które pozostawił „narodowi wybranemu” Bóg. Gdyby kapłani tylko chcieli, mogliby robić to samo co Jezus, ale nie chcą i nie czują takiej woli Boga (sic!)


Śmierć.

Poprzedza ją oczywiście mnóstwo faktów jak uroczysty wjazd do Jerozolimy na ośle, uzdrowienie królowej Heleny (wedle autorów była ona żoną króla Jannaja, nijak to ma się jednak do faktów, prawdziwa królowa Judei miała na imię Salome, mamy zatem do czynienia z kolejną fikcyjną postacią), wywołanie przez Jeszu i jego zwolenników powstania w Galilei a także jego upadek. Przyczynił się do niego Jehuda isz Bartot, czyli Judasz. Namówiony przez faryzeuszy wystąpił przeciwko Jeszu, otrzymał od arcykapłanów dostęp do boskiego imienia, w decydującym pojedynku na lewitowanie Jeszu przegrał, został pozbawiony pergaminu z JHWH i przyprowadzony przez Jehudę i jednego z uczniów Jeszu, Gaissę przed Sanhedryn.

„Jeszu odpowiedział: moja krew przelana jest za śmiertelników, bo tak prorokowł Izajasz: I od jego ran jesteśmy uzdrowieni. Potem przyprowadzili Jeszu przed Sanhedryn, gdzie ogłoszono wyrok, że powinien zostać ukamienowany i powieszony. Tego samego dnia były przygotowania do szabatu, a także przygotowania do Paschy. Po zabraniu go na miejsce kary ukamienowali go na śmierć. Mędrcy rozkazali powiesić go na drzewie, ale nie znaleziono drzewa, które by go podtrzymywało, ponieważ wszystkie zostały złamane. Jego uczniowie, widząc to, zawodzili i krzyczeli, oto dobry Jeszu, którego żadne drzewo nie wytrzyma”


Opis śmierci chrystusowej zawarty w Toledot zgodny jest z linią talmudyczną i rabinacką. Interpretując zatem ten fragment, możemy rozłożyć na czynniki pierwsze całą narrację judaizmu na ten temat. Zatem:

- osądzenie Jeszu przed Sanhedrynem, sygnalizowałem ten fakt już wcześniej w mojej pracy, prawo rabiniczne na podstawie rzeczonego cytatu z księgi Powtórzonego Prawa stanowczo zakazywało przyprowadzania, osądzania przed Wysoką Radą osób z nieprawego łoża. Autorzy w tekście utrzymywali, że już od początku działalności Jeszu w Galilei, znane było saduceuszom jego pochodzenie z nierządu a mimo to został on przed tym organem postawiony, czyżby zatem postanowili dla osądzenia "występku" Jeszu złamać prawo boskie? Widać tu autorską niekonsekwencję, którzy na siłę starali się oczernić Jeszu, ich narracja jednak traci spójność.

- sposób śmierci, przemożny udział żydów, na dobry początek streśćmy przekaz ewangeliczny traktujący w tym: prokurator judejski Poncjusz Piłat po początkowym wahaniu, na skutek namowy arcykapłanów i nawoływaniu tłumu do uwolnienia Barabasza i skazania na śmierć, wydał go na śmierć przez ukrzyżowanie. Ukrzyżowanie kojarzy nam się typowo z rzymską metodą mordowania skazańców, błędnie, bo występowało też chociażby pośród Persów itp. Nie było to jednak sposób znany żydom, którzy uznawali cztery sposoby kary śmierci (6): powieszenie, spalenie, ścięcie mieczem, ukamienowanie (w późniejszym okresie dodano karę uduszenia, wobec przeciwników rabinów). W Toledot mamy do czynienia z ukamienowaniem. Karę tą wymierzano bałwochwalcom oraz bluźniercom, skazańca najpierw kamienowano a potem wieszano na słupie lub szubienicy za nogi (przyrównać tą pozę można do zwierzęcia wieszanego przez rzeźnika).

Autorzy zarówno Toledot jak i Talmudu zupełnie celowo wskazują, że Jeszu nie został skazany wedle rzymskiego sposobu, lecz wedle tego, nakreślonego w Torze (w Toledot dokonano tego także poprzez zabieg cofnięcia narodzin Jezusa o 100 lat, przed wejściem Palestyny w strefę wpływu rzymskiego). Tym samym biorą pełną odpowiedzialność za zamordowanie Jeszu, wymazując ze swej opowieści wstawki o "rzymskich pomocnikach". Jest to praktyka z żydowskiego punktu widzenia zupełnie zrozumiała, jeśli Jezus został uznany za bluźniercę i oszusta, należy zatem chlubić się i podkreślać decydującą rolę sług Tory w zabiciu tego, kto "plugawi imię boskie, podając się za jego syna".

Jeszcze wiele, wiele innych ciekawych fragmentów można doszukać się w Toledocie: negacji zmartwychwstania (ciało zostało wykradzione przez Judasza i zakopane w ogródku), przeniknięcia osoby Kefasa do "sekty" chrześcijan i jej kierowanie z polecenia arcykapłanów (fantazja żydowska nie zna granic). Należy powiedzieć, wiele powstało paszkwili na życie Chrystusa, żaden jednak nie zyskał takiej popularności pośród żydów jak właśnie Toledot i stał się autentyczną podbudową dla ich negacji mesjaństwa Chrystusa.



1 Miszna, Jewamot, 4,13
2 Dzieło Kelsosa pt. Prawdziwe Słowo zaginęło, poglądy Kelsosa znamy z polemiki Orygenesa Przeciw Celsusowi
3 Josef Klausner, Das Leben Jesu nach jüdischen Quellen
4 Polecam w tym miejscu naprawdę rzeczową analizę znaczenia „danielowych tygodni” https://przyjdzpaniejezu.pl/proroctwo-da...ygodniach/
5 Ovidiu Ţentea, "Cohors I Ituraeorum Sagittariorum equitata milliaria"
6 ks. P. Łabuda, Kara śmierci w przekazie Talmudu Babilońskiego
7 J. Iluk, Toledot Jeszu - Przekaz talmudyczny o Jezusie i chrześcijanach w żydowskiej recepcji
[Obrazek: 5tcreVe.png]
Odpowiedz

#5
Doniesiono mi, że prof. Swarzewski już zaczął ujadać w kwestii niniejszej pracy. Sprostujmy sobie pewne sprawy, apologetyka jest takim działem w teologii, w którym nie da się w rozwiązywaniu pewnych zagadnień patrzeć na wszystko z góry, nie zajmując żadnego stanowiska. Należy opowiedzieć się po jakiejś stronie sporu i jej bronić, wytykając błędy przeciwnikowi. Zacietrzewienie tj. "wyjątkowy mocny upór w swoich racjach" wydaje się adekwatnym tu określeniem, oczywiście według mnie, nikt nie każe zgadzać się z tą opinią. 

Nie miał Pan odwagi zarzucić mi błędów tutaj, musiał Pan to zrobić na swoim poletku i wylazło właśnie to uprzedzenie, o którym w pracy napisałem, i z Pana. Ja zapraszam czy to tu czy to w Dreamlandzie do wskazania, które poglądy są irracjonalne, które poglądy są nieuargumentowane, bo jak narazie to wygląda na taką reakcję, gdy egzorcysta święci wodą opętanego a ten wije się po podłodze...
[Obrazek: 5tcreVe.png]
Odpowiedz

#6
Pan Swarzewski zdaje się nie mieć pojęcia o metodologii nauk teologicznych, które przecież muszą przyjmować pewne paradygmaty wynikające z Objawienia.
Odpowiedz

#7
Wspaniała i niezwykle interesująca praca. Ogromne gratulacje!
(-) Mikołaj kardynał Dreder
Kardynał biskup Ostii


[Obrazek: 14101934_nicolodreder2.png?w=1100]
Odpowiedz

#8
Świetna praca. Dziś wydam dyplom ukończenia studiów.
Odpowiedz

#9
A może jeszcze ocena promotora?
† PIO DE MEDICI
[Obrazek: 7920e885f2f0e.png]
Odpowiedz

#10
No tak, zapomniałem. Potrzebuje w ogóle krótkiego urlopu tak myślę.
Odpowiedz



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Polskie tłumaczenie © 2007-2025 Polski Support MyBB
Silnik forum MyBB, © 2002-2025 Melroy van den Berg.