Z życia parafii

[Mateusz Żmigrodzki]

Do Modeny przybyłem dopiero o tej porze, bowiem wcześniej przesiedziałem dobre pięć godzin na jakiś kontrolach sanitarnych na granciach spowodowanych jakąś bakterią przywleczoną nie wiadomo skąd.
Gdy dotarłem do Katedry to przed jej wrotami przywitał mnie miejscowy kościelny Pierro. Powitał mnie, spytał się jak minęła podróż, po czym zaprowadził mnie na plebanię, gdzie rozpakowałem się. Potem zjadłem na plebanii obiad przygotowany przez gosposię Leocadię, po czym poszedłem do Katedry aby zapoznać się z jej stanem.

Sama Katedra jest w stanie dobrym, jednak jest problem z zabytkowymi freskami, znajdującymi się w nawie bocznej Katedry. Jutro będę musiał się tym zająć i znaleźć jakiegoś konserwatora który się tym zajmie.
Po odbyciu inspekcji w kościele, wróciłem znów na plebanię, gdzie jak się okazało czekała na mnie miejscowa Rada Parafialna złożona z najwybitniejszych dostojników mieszkających w Modenie. Przywitali mnie gorąco i wyrazili nadzieję iż moja posługa będzie tutaj owocna. Przedstawili mi również stan finansów parafii - na całe szczęście jest on zadowalający, miejscowa ludność jest dość szczodrobliwa, w skutek czego taca jest pełna. Pozwoli mi to opłacić konserwatora potrzebnego do odrestaurowania fresków.

W końcu udałem się do Katedry, gdzie czekali już wierni z całego miasta, by przywitać się z nowym proboszczem. Założyłem ornat i przywitałem się z grupą ministrancką, po czym wyszliśmy z zakrystii i odprawiłem uroczystą mszę.

[Stanisław Wieniawa]

Ksiądz Janusz Zabieraj dziś postanowił przyjechać do Modeny i odwiedzić księdza Mateusza. Wsiadł do swojego małego Fiata wcześniej wziął od gospodyni całą blachę domowego ciasta oraz butelkę wina i ruszył w drogę. Podróż mineła mu spokojnie nie było żadnych kontroli. W Modenie podjechał wpierw na stacje benzynową a potem pod plebanię. Tam spotkał zaskoczonego księdza Mateusza który jednak ucieszył się z odwiedzin. Pogoda była barowa to mogli sobie posiedzieć i pogadać a później razem wziąć udział w nabożeństwie.

[Mateusz Żmigrodzki]

Po skończonym nabożeństwie ks. Mateusz po naleganiach przekonał ks. Janusza by ten został na noc u niego na plebanii, a wrócił do siebie dopiero następnego dnia. Poczęstował go przed snem lokalnym destylatem robionym przez miejscowych rolników, po czym poszli spać.

[Stanisław Wieniawa]

Poczenstunek bardzo mi smakował choć rano bolała nieco głowa.

[Mikołaj Dreder]

Słyszeliśmy, że podjął się Brat studiów za granicą. Może pochwali nam się Wielebny wybraną uczelnią i kierunkiem?

[Stanisław Wieniawa]

tak zapisałem się na nekslijanizm czy jakoś tak w Hasselandzie bo mi się spodobało że to taka nauka o wszystkim i o niczym ale nie wiem czy to wypali bo ta akademia jest pusta. No i w Sarmacji pisze wiersze bo chce oddać Tadkowi pieniądze które mi na herb pożyczył. Herby robi Sarmata Magnus.

[Mikołaj Dreder]

Zachęcamy do dalszej nauki, Drogi Januszu. Może, gdy już zdobędziesz jakiś stopień naukowy w tej dziedzinie, rozważasz otwarcie szkoły parafialnej nauczającej w tej dziedzinie?

[Stanisław Dmowski]

Nic dziwnego, że akademia pusta. Kto by się uczył tej grafomanii diuka Kościńskiego...

[Stanisław Wieniawa]

Napisałem do niego może odpisze to zdaje się ciekawa inicjatywa ten neksjalizm.

[Taddeo Piccolomini]

Janusz nie musisz oddawać pieniędzy Tobie bardziej się przydadzą.