Oczywiście uciekło słówko, dziękuję za zwrócenie uwagi.
Co do nurtu ewangelizacyjnego, Rotria nie uważa się za ośrodek ewangelizacyjny sensu stricto, bo tak nakazuje nam nasza tradycja mikronacyjna. Jesteśmy mikronacją i działamy w świecie wirtualnym, bierzemy udział w grze. Niedorzecznym byłoby proponować zawarcie stosunków dyplomatycznych między Sarmacją a np. Niemcami. To dwa zupełnie inne uniwersa i światy, które nie mogą się przeniknąć. Tak samo ewangelizowanie w mikroświecie to pomieszanie konwencji i oznaka niezrozumienia tego, czym mikronacje są. Równie dobrze Kościół Anglikański mógłby mianować kapelana szkolnego w Hogwarcie. Wyjście poza uniwersum mikronacji to śmiałe wkroczenie w świat realny, a tam rządzą zupełnie inne prawa. Zresztą, nie mamy ku ewangelizowaniu żadnych upoważnień ze strony żadnego związku wyznaniowego. Zatem wprowadzenie ewangelizacji w sam rdzeń Rotrii mogłoby być możliwe teoretycznie, ale w praktyce tego nie chcemy, bo w ten sposób zatracilibyśmy naturę mikronacji. Co gorsza, stalibyśmy się czymś w rodzaju parakościelnej sekty, mającej swojego patriarchę, biskupów, księży. Zupełnie groteskowa sekta rodem z garażowego uniwersum, tylko w sieci. Byłoby to szczególnie trudne do pojęcia i gorszące dla osób spoza mikroświata, które nie rozumiałyby i nie znałyby naszych intencji. Również i wśród mikronautów jest sporo osób wierzących, dla których religijność jest kwestią zbyt poważną, by z niej czynić pretekst do jakiejś zabawy, a co dopiero mieszania zabawy z autentycznym duszpasterstwem. To dla wielu osób powód do uprzedzenia w stosunku do Rotrii, która przez najbardziej konserwatywne osoby może być odbierana nawet jako bluźniercza, świętokradzka i uzurpatorska. Roszcząc sobie prawo do realnej ewangelizacji, aspekt ten uczynilibyśmy jeszcze istotniejszym. Po drugiej stronie barykady są osoby, które chcą być w Rotrii, ale nie są katolikami, chrześcijanami, ani nawet w ogóle osobami wierzącymi. I tu stawiam pytanie - w jakiej wierze mielibyśmy - jeśli już - ewangelizować, jeśli są wśród nas ludzie wszelkich denominacji chrześcijańskich i w ogóle spojrzeń na religię? W wierze katolickiej? Czy wobec tego mamy wykluczyć z naszego grona niekatolików lub zmusić ich do nieszczerej promocji czegoś, z czym się nie zgadzają? Taka ma być Rotria? A jeśli nawet byśmy to uczynili, czego sobie nie wyobrażam - kto nam dał jakąkolwiek aprobatę? Jeśli zaś chcielibyśmy to czynić bez aprobaty (co nie jest przecież zabronione), to jak? Przez wklejanie tekstów biblijnych, żywotów świętych lub dysputy teologiczne? To wszystko już u nas było, czynione prywatnie przez wiernych i duchownych, bez zupełnie zbędnego zaangażowania całego "systemu" Rotrii.
Nie ma bowiem niczego niewłaściwego w prywatnych lub nawet zorganizowanych ewangelizacyjnych działaniach poszczególnych wiernych i duchownych rotryjskich. Wszelkie te akcje, choć moim zdaniem mało przekonujące, nie są niczym zabronionym, bo każdemu wolno przyznawać się do własnych przekonań i je głosić. Tak też wielu czyniło i byli nawet za to chwaleni oraz nagradzani. Również Rotria sama w sobie może też ewangelizować niejako przy okazji, prezentując piękno, dostojeństwo religii katolickiej lub na inne sposoby pośrednio przekonać kogoś do niej. Niemniej, systemowa ewangelizacja przez Kościół Rotryjski byłaby zdecydowanym odwrotem od mikronacyjnego charakteru w stronę czegoś przynajmniej podejrzanego.
Jeśli KPP idzie w tę stronę, to tylko potwierdza głoszoną przez Kościół rotryjski i rotryjską v-eklezjologię oraz v-teologię tezę, iż nie jest to kościół w rozumieniu mikronacyjnym. Czym zatem jest? Może jakąś grupą, która mikronacje postrzega jedynie jako platformę do realizacji jakichś zupełnie niewirtualnych celów? Jak KPP postrzega w ogóle pojęcie Kościoła w mikronacjach? Czy w mniemaniu tej grupy v-kościół jest jakiegoś rodzaju emanacją, cząstką, realnego Kościoła (nieważne już którego) w świecie wirtualnym? Jeśli nie, to w imię czego ma ewangelizować i dlaczego akurat w danej wierze? Jeśli tak, to tym bardziej nie może być Kościołem w rozumieniu mikronacyjnym, ponieważ jest immanentną częścią czegoś realnego - w tym wypadku Kościoła. Częścią, a więc nie jest pełnym Kościołem sam w sobie. Czegoś realnego, więc de facto nie przynależy do świata mikronacyjnego. W mikroświecie jest zatem nie tylko niewłaściwy, ale wręcz niebyły. To już temat dla mikrozofii, zresztą wielce ciekawy. Dla nas to tylko powód, by tę grupę uznać za jeszcze nam dalszą, niż dotąd uważaliśmy.
Ta filozofia niczym nie różni się od uznania, że Ojciec Mateusz ma w imieniu Kościoła ewangelizować widzów i postaci w swoim serialowym uniwersum. My bowiem jesteśmy nie tylko widzami, ale też aktorami tego teatru.
Jeśli KPP uważa się za Kościół w rozumieniu realnym lub choćby jego część, to wedle tego pojęcia nie tylko nie należy już do świata wirtualnego, ale również popełnia uzurpację realnych godności i urzędów. Wyklucza się tym samym ze świata mikronacyjnego, a realnie pełznie w stronę najbardziej ekscentrycznego odłamu nurtu wagantystycznego. My z czymś takim nie mamy i nie chcemy mieć nic wspólnego, dlatego już kilka miesięcy temu wyraziliśmy całkowity brak uznania dla KPP, którego duchownych nie uznajemy za autentyczne duchowieństwo. Samego zaś KPP nie uważamy za Kościół. Teraz, jeśli okaże się, że KPP tak "niemikronacyjnie" postrzega samego siebie, być może będziemy musieli wręcz oznajmić, iż uważamy go za istniejący tylko pozornie, a w rzeczywistości nieprzynależący do v-świata. To będzie kwestia należąca do nowego Ojca Świętego. Głoszenie takich opinii, jeśli KPP to czyni, tylko oddala dzień przyszłego zjednoczenia, przez co oczywiście rozumiemy wyłącznie powrót wiernych i "duchownych" KPP na łono Rotrii oraz przyjęcie rotryzmu przez tych członków KPP, którzy nigdy go nie wyznawali. Z pewnością możliwe byłoby wówczas zachowanie pełnej autonomii, ale przy porzuceniu takiego rozumienia swojej istoty.
Jeszcze innym sposobem pragnę wyjaśnić, dlaczego ewangelizacja nie przynależy do natury mikronacji. Rolą mikronacji jest symulowanie realnego państwa. My symulujemy Państwo Kościelne, a jego nie da się symulować bez jednoczesnego symulowania Kościoła. Nie da się symulować Kościoła bez symulowania jego poczynań, w tym również ewangelizacji. Symulujemy ją zatem poprzez prowadzenie misji zagranicznych, głoszenie kazań, wydawanie encyklik itp. Symulacja zaś sama w sobie wyklucza realne czynienie czegoś. Gdybyśmy zatem realnie ewangelizowali, przestalibyśmy symulować, a zatem czynić to, co sprawia, iż mikronacja jest mikronacją. Dlatego też KPP, jeśli to czyni, siebie samego wyklucza z uniwersum mikronacji. A jaki jest motyw tej symulacji? Każdy z nas ma swój