26.10.2018, 20:55:33
Około półgodziny po nastaniu mroku. W obozie oblegających w lesie zaczął się ostrożny ruch. Wojska ustawiały się do szturmu. Siły zostały podzielone na dwie grupy-pozorującą, złożoną z piechoty, która miała zamarkować klasyczny szturm na mury pod dowództwem pana Sienickiego i właściwy oddział szturmowy. który miał wykorzystać wykopane przez dzień tunele łączące się z wycieczkami- tunelami służącymi jak sama nazwa wskazuje do wypadów z twierdzy do obozu wroga. Przejścia te zostały znalezione ponieważ książę Orański jako zarządca majątków zakonnych, w skład których ongiś wchodził zamek posiadał jego plany.
W obozie pojawiło się oczekiwane wparci z Urbino- Tatarzy z dwoma kompaniami ochotników w tym by łych jeńców i wojacy przystąpili do wykonywania zadań.
Na pozorantów zaraz po wyłonieniu się z lasu spadł ostrzał artyleryjski któremu nawet w niewielkim stopniu nie zagroziły salwy odwetowe ze strony tauerowskich kanonierów. Trzy armaty z tej baterii zostały zniszczone. Prowizoryczne osłony szturmujących przygotowane z drewna na nic się zdały w starciu z kulami armatnimi, ale jeśli jakaś przetrwała do czasu aż atakujący weszli w zasięg muszkietów to była zbawienną opoką, ponieważ była na tyle gruba że kula karabinowa jej nie przebiła. W parę minut potem w fosie lądowała faszyna, a do murów przystawiano drabiny. Żołnierz patriarszy wdzierał się na mury.
Tym czasem pod ziemią okazało się że nie tylko pan Maurycy wpadła na pomysł wykorzystania wycieczek przeciw wrogowi. Oddział prowadzony przez księcia i jeszcze jeden inny napotkały wroga już w korytarzach. Element zaskoczeni był stracony. Na szczęście komuniści dopiero schodzili, więc salwa z bandoletów i szybka szarża na broń białą załatwiła sprawę. Niestety uciekając obrońcy wrzucili do korytarza granat. Wybuch w tak niewielki przestrzeni spowodował duże straty- kilkunastu żołnierzy nie żyło, kilku następnych było rannych. Po szybkim opatrzeniu rannych marszałek, sam lekko ranny poprowadził ludzi na powierzchnie. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie wewnątrz twierdzy. Załoga walczyła wszystkim co było pod ręką. Oprócz klasycznej broni w ruch szły naczynia, kamienie, noże, siekiery, widły i co kto miał pod ręką. Orański zgodnie planem rozpoczął przebijanie się w kierunku komendantury. Dzięki doskonałej znajomości zamku oddział nie kluczył bez celu, albo na azymut i łamiąc pod drodze opór w budynkach koszar i kuchni oraz stajni. W końcu pojawili się przed odpowiednim budynkiem, ale powitał ich silny ognień z muszkietów, a nawet dwóch lekkich falkonów. Orańscy wojacy rozpierzchli się i poszukali schronienia. Próbowali odpowiadać ogniem, ale z bronią krótką nie było to takie łatwe. Zostali zaszachowani. Innym grupom powodziło się nie lepiej. Jedynie jedna z czterech zdołała osiągnąć cel, czyli opanować magazyny broni. Następnie jej dowódca postanowił wysłać posłańca do sąsiednich grup, aby rozeznać się sytuacji. Była to grupy: marszałkowska i dowodzona przez tatarskiego podpułkownika. . Dowódca podjął decyzję o wsparciu Tatara ponieważ ten miał opanować bramę..Grupa uderzyła na komunistów stojących na drodze między oboma oddziałami. Na miejscu zostali powitani z radością i po krótkiej naradzie obu dowódców połączone jednostki ruszyły naprzód. Dzielni obrońcy stawili opór, ale na nic to się zdało ponieważ mimo patu na większości odcinków siły buntowników były już podzielone więc nie mogły się wzajemnie skutecznie wspierać. Po kilkunastominutowej wymianie ognia i kolejnych minutach walki wręcz brama padła. Wtedy do gry weszły po raz kolejny oddziały rotryjskich ochotników pod komendą najmłodszego Tauera. Takie znaczące wsparcie złamało morale broniących się i zmusiło większość do kapitulacji.
Pojedynczy bronili się do upadłego najczęściej bojąc się śmierci z rąk okrutnych elearów ale ci poddawali się na ogól po gwarancji traktowania jak jeńców. Inni woleli zginąć z powodów ideowych i tak właśnie kończyli.
Po uporządkowaniu bałaganu i ceremonialnym wciągnięciu na maszty trzech flag: rotryjskiej, rodowej orańskiej i rzeczypospolitej książe zostawił zamek w rękach partyzantów i rzuszył w droge powrotną do Apostolskiego Miasta.
W obozie pojawiło się oczekiwane wparci z Urbino- Tatarzy z dwoma kompaniami ochotników w tym by łych jeńców i wojacy przystąpili do wykonywania zadań.
Na pozorantów zaraz po wyłonieniu się z lasu spadł ostrzał artyleryjski któremu nawet w niewielkim stopniu nie zagroziły salwy odwetowe ze strony tauerowskich kanonierów. Trzy armaty z tej baterii zostały zniszczone. Prowizoryczne osłony szturmujących przygotowane z drewna na nic się zdały w starciu z kulami armatnimi, ale jeśli jakaś przetrwała do czasu aż atakujący weszli w zasięg muszkietów to była zbawienną opoką, ponieważ była na tyle gruba że kula karabinowa jej nie przebiła. W parę minut potem w fosie lądowała faszyna, a do murów przystawiano drabiny. Żołnierz patriarszy wdzierał się na mury.
Tym czasem pod ziemią okazało się że nie tylko pan Maurycy wpadła na pomysł wykorzystania wycieczek przeciw wrogowi. Oddział prowadzony przez księcia i jeszcze jeden inny napotkały wroga już w korytarzach. Element zaskoczeni był stracony. Na szczęście komuniści dopiero schodzili, więc salwa z bandoletów i szybka szarża na broń białą załatwiła sprawę. Niestety uciekając obrońcy wrzucili do korytarza granat. Wybuch w tak niewielki przestrzeni spowodował duże straty- kilkunastu żołnierzy nie żyło, kilku następnych było rannych. Po szybkim opatrzeniu rannych marszałek, sam lekko ranny poprowadził ludzi na powierzchnie. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie wewnątrz twierdzy. Załoga walczyła wszystkim co było pod ręką. Oprócz klasycznej broni w ruch szły naczynia, kamienie, noże, siekiery, widły i co kto miał pod ręką. Orański zgodnie planem rozpoczął przebijanie się w kierunku komendantury. Dzięki doskonałej znajomości zamku oddział nie kluczył bez celu, albo na azymut i łamiąc pod drodze opór w budynkach koszar i kuchni oraz stajni. W końcu pojawili się przed odpowiednim budynkiem, ale powitał ich silny ognień z muszkietów, a nawet dwóch lekkich falkonów. Orańscy wojacy rozpierzchli się i poszukali schronienia. Próbowali odpowiadać ogniem, ale z bronią krótką nie było to takie łatwe. Zostali zaszachowani. Innym grupom powodziło się nie lepiej. Jedynie jedna z czterech zdołała osiągnąć cel, czyli opanować magazyny broni. Następnie jej dowódca postanowił wysłać posłańca do sąsiednich grup, aby rozeznać się sytuacji. Była to grupy: marszałkowska i dowodzona przez tatarskiego podpułkownika. . Dowódca podjął decyzję o wsparciu Tatara ponieważ ten miał opanować bramę..Grupa uderzyła na komunistów stojących na drodze między oboma oddziałami. Na miejscu zostali powitani z radością i po krótkiej naradzie obu dowódców połączone jednostki ruszyły naprzód. Dzielni obrońcy stawili opór, ale na nic to się zdało ponieważ mimo patu na większości odcinków siły buntowników były już podzielone więc nie mogły się wzajemnie skutecznie wspierać. Po kilkunastominutowej wymianie ognia i kolejnych minutach walki wręcz brama padła. Wtedy do gry weszły po raz kolejny oddziały rotryjskich ochotników pod komendą najmłodszego Tauera. Takie znaczące wsparcie złamało morale broniących się i zmusiło większość do kapitulacji.
Pojedynczy bronili się do upadłego najczęściej bojąc się śmierci z rąk okrutnych elearów ale ci poddawali się na ogól po gwarancji traktowania jak jeńców. Inni woleli zginąć z powodów ideowych i tak właśnie kończyli.
Po uporządkowaniu bałaganu i ceremonialnym wciągnięciu na maszty trzech flag: rotryjskiej, rodowej orańskiej i rzeczypospolitej książe zostawił zamek w rękach partyzantów i rzuszył w droge powrotną do Apostolskiego Miasta.
![[Obrazek: 101005704499830566.jpg]](https://kustosz.stempel.org.pl/1050/101005704499830566.jpg)
Maurycy Wilhelm Jerzy książę kardynał Orański-Nassau
Arcybiskup Jerozolimy
Doża Wenecji
Doża Wenecji



![[Obrazek: 2U78e.png]](https://funkyimg.com/i/2U78e.png)


![[Obrazek: 2s4JK.png]](http://funkyimg.com/i/2s4JK.png)
![[-]](https://forum.rotria.net.pl/images/duende_v3_local/collapse.png)
![[Obrazek: 14101934_nicolodreder2.png?w=1100]](https://sjrotria.wordpress.com/wp-content/uploads/2019/01/14101934_nicolodreder2.png?w=1100)