Liczba postów: 2687 
    Liczba wątków: 254
	 Dołączył: 18.05.2016
	
	 
 
	
	
		Bracia,  
Ostatnio dużo dyskutujemy i wychodzi nam to na plus, tworzymy fajną atmosferę na forum - przyjaźni i braterstwa, więc postanowiłem otworzyć dla nas kolejny wątek, który będzie poświęcony ważnej dziedzinie życia jaką jest szeroko pojęty sport. Oczywiście, głównym założeniem tego wątku jest nie dyskusja o sporcie profesjonalnym (chociaż i taka też jest dopuszczalna), ale o tym co sami osobiście trenujemy lub trenowaliśmy - zachęcam do udziału w dyskusji. 
 
Zacznę, więc od siebie. Do mniej więcej 19. roku życia, intensywnie trenowałem koszykówkę, zahaczając o jakiś tam regionalny szczebel rozgrywek, towarzysko grałem w piłkę nożną na Orlikach oraz ćwiczyłem na siłowni - również w czasach szkoły średniej, tak mniej więcej 3 lata. Później przez naukę na studiach musiałem zrezygnować z siłowni (tak naprawdę z lenistwa), ale wróciłem do tego niespełna dwa miesiące temu i muszę przyznać, że od momentu jak zacząłem regularnie ćwiczyć - czuje się dużo lepiej i ogólnie mam lepszy humor, polecam!    Udało mi się również w tym roku kupić rower, dość dużo jeździłem - może nie są to rewelacyjne wyniki, ale jednorazowo byłem w stanie zrobić 40-50 km - z niecierpliwością czekam na wiosnę, aby powrócić do rowerku, obecna pogoda mnie zniechęca do jazdy. 
 
Czas na Was, Bracia - zapraszam do dyskusji!     
PS: Nazwa wątku została zainspirowana realnymi wydarzeniami z jednej z krakowskich siłowni, która wobec lockdownu branży fitness, przekształcona została w miejsce kultu religijnego - świątynie zdrowego ciała, właśnie.   
	 
	
	
(-) Mikołaj kardynał Dreder 
Kardynał biskup Ostii 
 
	
		
	 
 
 
	
	
 
 
	
	
	
	
		
	Liczba postów: 2014 
    Liczba wątków: 65
	 Dołączył: 18.06.2016
	
	 
 
	
	
		
 
Sport and the health is inspiration 
Makes body strong and strong all the nation, 
Gives you a joy and raise very high, 
Sport is a way to your healthy life. 
Ja sportowym typem nigdy nie byłem, ale chętnie chodzę po górach (także zimą) i czasem jeżdżę na rowerze, ale w Krakowie nie mam gdzie go trzymać. Nie cierpię piłki nożnej i w ogóle większości gier zespołowych. 
	 
	
	
Amethystus cardinalis Faradobus marchio Mediolani  
Secretarius Status Sanctae Sedis · Universitatis Rotriensis Rector Magnificus 
 
	
		
	 
 
 
	
	
 
 
	
	
	
	
		
	Liczba postów: 2771 
    Liczba wątków: 225
	 Dołączył: 02.03.2020
	
	 
 
	
	
		Ja jako dziecko byłem nawet ruchliwy, ale że byłem typem samotnika, to nie ciągnęło mnie do zabawy z innymi dziećmi. Bardziej na rowerku jeździłem. Niestety od 7 roku życia zacząłem tyć i sport przestał mnie interesować. W podstawówce wuef był dla mnie zmorą. Nienawidziłem go. Wybierano mnie zawsze ostatniego do drużyny, wyśmiewano się - jak to z grubego. Żadna gra mi nie wychodziła. Od gimnazjum aż po studia nie ćwiczyłem. I nie uprawiałem żadnego sportu (poza e-sportem). Rower, ale jeździłem raczej relaksowo, to nie paliłem kalorii. Wręcz czułem się dumny, że odrzucam kult ciała. Na nic zdały się tłumaczenia, że to przyjemne i dobre dla zdrowia i że odstresowuje. Musiałem sam się przekonać. 
 
Gdy miałem 25 lat, zrobiłem sobie badania krwi i wyszły tragiczne. Stan przedcukrzycowy, wątroba zniszczona jak u alkoholika (a pijam bardzo rzadko, np. dwa piwa kraftowe w miesiącu), cholesterol znaczny. Nie jadłem dużo zasadniczego jedzenia, ale mnóstwo przegryzałem i piłem dużo słodzonych napojów. Dlatego najpierw postanowiłem zbić wagę dietą MŻ. Odrzuciłem cukry, niezdrowe jedzenie, zacząłem pić yerba matę, wodę, dużo zielonej i czerwonej herbaty. Jadłem bardzo mało - trzy mini posiłki dziennie. Najprostsza metoda na schudnięcie to ujemny bilans energetyczny. Masz dać organizmowi mniej kalorii, niż zużywasz w ciągu dnia. Jak nie uprawiasz sportu, to musisz malutko jeść. Tak zszedłem 25 kg w pół roku (z 93 kg na 68 kg). Potem - w 2019 r. - zapaliłem się do wypraw górskich. I tam odkryłem, że brakuje mi mimo wszystko kondycji. Ale ruch, wspinaczka spodobały mi się. Dodatkowo, odkąd poznałem swoją dziewczynę i zacząłem do niej jeździć, to zacząłem więcej jeść, bo u niej niestety (na szczęście poza nią) wszyscy są pulchni i karmią bardzo dobrze. Poza tym, jak troszkę zasmakowało się ponownie niezdrowości, to zaczęło ciągnąć do jakiś przekąsek, cukierków, ciast itp. I z obawy przed ponownym przybraniem masy, zacząłem 1 marca tego roku biegać. Podstawowy plan treningowy od zera do godziny biegu. Obecnie (od końca wakacji) biegam sobie po 10 km codziennie. Taki godzinny trening. I uwielbiam to bieganie. Pozwala mi się odstresować, daje czas na przemyślenia itp. Dziewczyna powiedziała mi jednak, że rozbudowały mi się nogi, a góra pozostała mierna/chuda. Dlatego postanowiłem kupić sobie karnet na siłownię i spróbować poćwiczyć górę. No i wtedy nasi cudowni rządzący zamknęli siłownię. A spodobało mi się to również. 
 
Reasumując, teraz nie wyobrażam sobie życia bez aktywności fizycznej. Po pierwsze - sprawia mi ona dużą frajdę. Po drugie - nie chcę z powrotem być otyłym. Nie jest to korzystne ani dla zdrowia, ani dla samopoczucia, ani dla wizerunku. Nadal uprawiam jednak tylko sporty indywidualnie. Wędrówki górskie, bieganie, w siłowni ćwiczyłem sam bez trenera czy kolegów. Tylko na rowerze jeżdżę z tatą, bo on jest fanatykiem kolarstwa i ma fioła na tym punkcie. Przynajmniej mamy okazję wtedy ze sobą pogadać. Na rowerze lekko z marszu jestem w stanie zrobić 100 km. Mój rekord to 162 km. Ojciec chyba ponad 300 km wykręcił, ale jeździł ok. 18-20 godzin. Może w przyszłym roku przejadę 200 km. Zobaczymy.
	 
	
	
	
		
	 
 
 
	
	
 
 
	
	
	
	
		
	Liczba postów: 2014 
    Liczba wątków: 65
	 Dołączył: 18.06.2016
	
	 
 
	
	
		Włef potrafi w ogóle bardzo zniechęcić do sportu jeśli nie masz dobrego włefisty. Sam jestem tego "ofiarą", długo miałem awersję do sportu jako takiego. Te zajęcia powinny mieć w szkołach zupełnie inną formułę niż ocenianie ile razy ktoś celnie trafi piłką do kosza i dawanie sprawniejszym dzieciom okazji do wyżycia się nad tymi gorzej wysportowanymi.
	 
	
	
Amethystus cardinalis Faradobus marchio Mediolani  
Secretarius Status Sanctae Sedis · Universitatis Rotriensis Rector Magnificus 
 
	
		
	 
 
 
	
	
 
 
	
	
	
	
		
	Liczba postów: 2687 
    Liczba wątków: 254
	 Dołączył: 18.05.2016
	
	 
 
	
	
		 (26.10.2020, 15:01:30)Ametyst I Dziecię napisał(a):  Włef potrafi w ogóle bardzo zniechęcić do sportu jeśli nie masz dobrego włefisty. Sam jestem tego "ofiarą", długo miałem awersję do sportu jako takiego. Te zajęcia powinny mieć w szkołach zupełnie inną formułę niż ocenianie ile razy ktoś celnie trafi piłką do kosza i dawanie sprawniejszym dzieciom okazji do wyżycia się nad tymi gorzej wysportowanymi. 
Ja w szkole średniej miałem WF z byłym bokserem, który cisnął nas na siłowni i który zaszczepił we mnie zajawkę do ćwiczeń siłowych. Świetny człowiek, świetny trener, a nie tylko człowiek rzucający piłkę grupie młodzieży i "róbta co chceta".    
	 
	
	
(-) Mikołaj kardynał Dreder 
Kardynał biskup Ostii 
 
	
		
	 
 
 
	
	
 
 
	
	
	
	
		
	Liczba postów: 2014 
    Liczba wątków: 65
	 Dołączył: 18.06.2016
	
	 
 
	
	
		Ja też miałem takiego włefistę, po prostu miał łeb na karku. Wiedział, że ja piłkonogi nie lubię, więc zamiast mnie do niej zmuszać dawał mi inne ćwiczenia z bieganiem itp. Zawsze wtedy zmęczyłem się porządnie i byłem zadowolony. Niestety uczył nas tylko przez jeden semestr - wcześniej i później było właśnie takie rzucanie piłki, bo tak najprościej.
	 
	
	
Amethystus cardinalis Faradobus marchio Mediolani  
Secretarius Status Sanctae Sedis · Universitatis Rotriensis Rector Magnificus 
 
	
		
	 
 
 
	
	
 
 
	
	
	
	
		
	Liczba postów: 2687 
    Liczba wątków: 254
	 Dołączył: 18.05.2016
	
	 
 
	
	
		 (26.10.2020, 15:29:58)Ametyst I Dziecię napisał(a):  Ja też miałem takiego włefistę, po prostu miał łeb na karku. Wiedział, że ja piłkonogi nie lubię, więc zamiast mnie do niej zmuszać dawał mi inne ćwiczenia z bieganiem itp. Zawsze wtedy zmęczyłem się porządnie i byłem zadowolony. Niestety uczył nas tylko przez jeden semestr - wcześniej i później było właśnie takie rzucanie piłki, bo tak najprościej. 
Sporty zespołowe też są fajne, ale pod warunkiem, że ludzie z którymi gramy, potrafią kopnąć czy rzucić piłką. Jeśli to jest taka typowa kopanina WF-owa to potrafi to tylko zniechęcić do amatorskiego czy może bardziej czynnego zaangażowania się w daną dyscyplinę. Sam mam doskonale porównanie, jak wyglądało granie w piłkę nożną czy w koszykówkę na sali gimnastycznej w gimnazjum czy technikum; wiem też jak wyglądało to grając w piłkę nożną na Orliku z osobami, które długo trenują i mają doświadczenie w grze, powiedzmy bardziej wymagającej niż kopanie się po kostkach w szkole czy trenując kilka lat koszykówkę w stopniu większym niż amatorskim. 
 
To dwie różne sprawy, pierwsza zniechęca i nie daje żadnej przyjemności z gry - chyba, że mamy utalentowaną klasę, a druga to czysta przyjemność.
 
Osobiście w przyszłym roku mam cel zacząć biegać, na wzór Brata Zabieraja, a precyzując: chciałbym biegać raz w tygodniu i jeździć rowerem 2-3 razy w tygodniu.   
	 
	
	
(-) Mikołaj kardynał Dreder 
Kardynał biskup Ostii 
 
	
		
	 
 
 
	
	
 
 
	
	
	
	
		
	Liczba postów: 2771 
    Liczba wątków: 225
	 Dołączył: 02.03.2020
	
	 
 
	
	
		Działałem według tego Eminencjo. Super sprawa. 
	 
	
	
	
		
	 
 
	  
	1 użytkownik polubienia ten post.1 użytkownik polubienia ten post.
	  • Mikołaj Dreder
 
 
 
	
	
 
 
	
	
	
	
		
	Liczba postów: 2687 
    Liczba wątków: 254
	 Dołączył: 18.05.2016
	
	 
 
	
	
		 (26.10.2020, 15:58:16)Janusz Zabieraj napisał(a):  Działałem według tego Eminencjo. Super sprawa. 
 
 
Jak rozumiem, ten plan zakłada bieganie codziennie, tak?
	  
	
	
(-) Mikołaj kardynał Dreder 
Kardynał biskup Ostii 
 
	
		
	 
 
 
	
	
 
 
	
	
	
	
		
	Liczba postów: 2771 
    Liczba wątków: 225
	 Dołączył: 02.03.2020
	
	 
 
	
	
		 (26.10.2020, 16:04:50)Mikołaj Dreder napisał(a):   (26.10.2020, 15:58:16)Janusz Zabieraj napisał(a):  Działałem według tego Eminencjo. Super sprawa. 
 
  
Jak rozumiem, ten plan zakłada bieganie codziennie, tak? 
Starałem się co najmniej 3 razy w tygodniu.
	  
	
	
	
		
	 
 
 
			 
		 |