10.09.2025, 16:05:14
Kolejne dni przyniosły zwrot w śledztwie, choć nie bez trudności.
Za zgodą inkwizytorów, żandarmeria wysłała ubranego w cywilne ubrania oficera do jednej z wsi. W karczmie usłyszał on jak mieszkańcy rozprawiali p soborze, patriarchach i zdradzie.
Udał zainteresowanie, by przyłączyć się do rozmowy i wysłuchać dalszych szczegółów. Zapytał więc gdzie szukać prawdziwego Kościoła. Oni, widocznie niezbyt inteligentnie, od razu zaprowadzili go do domu gdzie Vosnicki urządził celę-kaplicę. Było to w sąsiedniej wsi.
Sekciarze z najbliższego kręgu "guru" natychmiast zaczęli przesłuchiwać przybyłego. Żandarm, uprzednio pracujący w tajnych służbach, zachował zimną krew, ale mimo to nie zdobył zaufania Pana Vosnickiego.
-Zabrać go!-krzyknął
-Ale proszę księdza...-dziwili się inni
-Jestem kapłanem! Słuchajcie mnie kmioty!-oburzył się herezjarcha.
Wyprowadziwszy tajniaka za dom, sekciarze mięli go zabić. Uwolnili go jednak, nie wierząc w to że jest agentem. Jednak nie wszyscy. Po kilkunastu krokach, otrzymał on postrzał w plecy. To zaalarmowało obserwujących wieś z ukrycia funkcjonariuszy.
Telefonicznie dali znać do komendy głównej, której wyruszył oddział interwencyjny.
Na widok samochodów żandarmerii Vosnicki rzucił się do ucieczki jedynym automobilem jaki był we wsi. Pech chciał że na jego drodze znalazł się drugi obserwujący patrol żandarmerii. Funkcjonariusze wymierzyli pistolety w pojazd, ale to pasażer jako pierwszy oddał strzały. Niecelne przez prędkość. Odpowiedź ze strony stróżów prawa trafiła w maskę i reflektor, ale samochodu nie zatrzymała. Żandarmi musieli uskoczyć i następne strzały oddać z boku, do znów celującego w nich pasażera. Następnie strzelali w tył auta. Wreszcie udało się przebić oponę. Kiedy. Patrol dobiegał do wraku niedoszłego narzędzia ucieczki, Vosnicki wyczołgiwał się z tylnego siedzenia.
-Stój zdrajco!-krzyknął starszy stopniem funkcjonariusz.
-Nigdy, posoborowy nas nie pokonacie!-odkrzyknął Michelangelo.
Nie pozostało nic innego... Po chwili sutannę przeszyły dwie kule, z których jedna trafiła przestępcę w nogę. Vosnicki upadł, a żandarmi dogonili go i zakuli. W tym samym czasie oddział interwencyjny wydobył dwa ciała z rozbitego samochodu.
Z kolei w samej Wenecji zaczęli się panoszyć agitatorzy. Oprócz treści przedsoborowych wzywali oni do nieposłuszeństwa politycznego wobec patriarchy i ogłoszenia niepodległości Wenecji oraz przywrócenia republiki. Obywatele Serenissimy są jednak bardzo dojrzali, więc najpierw wyśmiali agitatorów, a potem na stołach komisarzy żandarmerii znalazła się całkiem pokaźna kupka uprzejmych donosów, niejednokrotnie na konkretne osoby. Część, najczęściej powtarzających się osób zatrzymano i poddano przesłuchaniu
Za zgodą inkwizytorów, żandarmeria wysłała ubranego w cywilne ubrania oficera do jednej z wsi. W karczmie usłyszał on jak mieszkańcy rozprawiali p soborze, patriarchach i zdradzie.
Udał zainteresowanie, by przyłączyć się do rozmowy i wysłuchać dalszych szczegółów. Zapytał więc gdzie szukać prawdziwego Kościoła. Oni, widocznie niezbyt inteligentnie, od razu zaprowadzili go do domu gdzie Vosnicki urządził celę-kaplicę. Było to w sąsiedniej wsi.
Sekciarze z najbliższego kręgu "guru" natychmiast zaczęli przesłuchiwać przybyłego. Żandarm, uprzednio pracujący w tajnych służbach, zachował zimną krew, ale mimo to nie zdobył zaufania Pana Vosnickiego.
-Zabrać go!-krzyknął
-Ale proszę księdza...-dziwili się inni
-Jestem kapłanem! Słuchajcie mnie kmioty!-oburzył się herezjarcha.
Wyprowadziwszy tajniaka za dom, sekciarze mięli go zabić. Uwolnili go jednak, nie wierząc w to że jest agentem. Jednak nie wszyscy. Po kilkunastu krokach, otrzymał on postrzał w plecy. To zaalarmowało obserwujących wieś z ukrycia funkcjonariuszy.
Telefonicznie dali znać do komendy głównej, której wyruszył oddział interwencyjny.
Na widok samochodów żandarmerii Vosnicki rzucił się do ucieczki jedynym automobilem jaki był we wsi. Pech chciał że na jego drodze znalazł się drugi obserwujący patrol żandarmerii. Funkcjonariusze wymierzyli pistolety w pojazd, ale to pasażer jako pierwszy oddał strzały. Niecelne przez prędkość. Odpowiedź ze strony stróżów prawa trafiła w maskę i reflektor, ale samochodu nie zatrzymała. Żandarmi musieli uskoczyć i następne strzały oddać z boku, do znów celującego w nich pasażera. Następnie strzelali w tył auta. Wreszcie udało się przebić oponę. Kiedy. Patrol dobiegał do wraku niedoszłego narzędzia ucieczki, Vosnicki wyczołgiwał się z tylnego siedzenia.
-Stój zdrajco!-krzyknął starszy stopniem funkcjonariusz.
-Nigdy, posoborowy nas nie pokonacie!-odkrzyknął Michelangelo.
Nie pozostało nic innego... Po chwili sutannę przeszyły dwie kule, z których jedna trafiła przestępcę w nogę. Vosnicki upadł, a żandarmi dogonili go i zakuli. W tym samym czasie oddział interwencyjny wydobył dwa ciała z rozbitego samochodu.
Z kolei w samej Wenecji zaczęli się panoszyć agitatorzy. Oprócz treści przedsoborowych wzywali oni do nieposłuszeństwa politycznego wobec patriarchy i ogłoszenia niepodległości Wenecji oraz przywrócenia republiki. Obywatele Serenissimy są jednak bardzo dojrzali, więc najpierw wyśmiali agitatorów, a potem na stołach komisarzy żandarmerii znalazła się całkiem pokaźna kupka uprzejmych donosów, niejednokrotnie na konkretne osoby. Część, najczęściej powtarzających się osób zatrzymano i poddano przesłuchaniu
![[Obrazek: 101005704499830566.jpg]](https://kustosz.stempel.org.pl/1050/101005704499830566.jpg)
Maurycy Wilhelm Jerzy książę kardynał Orański-Nassau
Arcybiskup Jerozolimy
Doża Wenecji
Doża Wenecji



![[-]](https://forum.rotria.net.pl/images/duende_v3_local/collapse.png)

![[Obrazek: 101005704499830285.png]](https://kustosz.stempel.org.pl/1260/101005704499830285.png)